Czy czeka nas renesans państwa aktywnego w gospodarce?
15.05.2018 18:42 GOSC.PL
Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Mateusz Morawiecki porównał Polskę lat 90. do pacjenta, który po dopiero co zakończonej terapii musiał stanąć do wyścigu z wypoczętymi i wytrenowanymi sportowcami. Tymi sportowcami miały być kraje zachodnie, które po latach funkcjonowania kapitalistycznej gospodarki posiadały silne firmy. Firmy, które były lepiej przygotowane do konkurencji niż polskie. Premier w Spodku stwierdził, że ta sytuacja nie była dobra, że teraz państwo bierze pod opiekę polskie firmy, zwłaszcza innowacyjne start-upy.
Rola państwa jest istotną kwestią, nad którą debatują uczestnicy 10., jubileuszowej edycji katowickiego kongresu. Nie jest to dziwne. Poglądy na rolę państwa w gospodarce zmieniają się co kilkadziesiąt lat. Właśnie wychodzimy z trwającego od lat 80. okresu, w którym modne było ograniczenie wpływu rządu na procesy ekonomiczne. Polski rząd niejako wszedł w falę zmiany myślenia gospodarczego.
Czy państwa powinno być mniej czy więcej w gospodarce? Teraz będziemy pewnie częściej słyszeć, że więcej. Ale dobrej odpowiedzi na to pytanie tak naprawdę… nie ma. Owszem, przedsiębiorca lepiej zna potrzeby rynku niż urzędnik. Ale nie dzieje się tak tylko dlatego, że przedsiębiorca jest bliżej ludzi. Przedsiębiorca podejmuje ryzyko. Może odnieść sukces lub ponieść porażkę. I właśnie z szeregu porażek przedsiębiorców bierze się sukces kapitalizmu. Nic lepiej nie buduje doświadczenia niż porażka.
Powstaje pytanie, jak dużo ryzyka w działalności gospodarczej jesteśmy w stanie zaakceptować. Jak dużo bankructw, upadłych firm, nieudanych przedsięwzięć. W różnych okresach historycznych i różnych krajach ludzie widzieli to inaczej. I - co jest najciekawsze - nie ma tak naprawdę jednego modelu gwarantującego sukces. Szybki wzrost gospodarczy osiągnęły zarówno Stany Zjednoczone, preferując model ograniczonej ingerencji w gospodarkę, jak i kraje azjatyckie, korzystające z szerokiego zakresu planowania gospodarczego.
Jednak pamiętać trzeba o jednym. Jakakolwiek skrajność nigdy nie jest dobra. A polityka gospodarcza powinna służyć całemu społeczeństwu, a nie tylko grupom interesu. Stany Zjednoczone ograniczyły swego czasu ingerencje w rynek finansowy, aby zyski firm na nim działających były wyższe. Jednak działania tych firm, często graniczące ze zwykłym oszustwem, zaowocowały kryzysem z 2007 r. Z drugiej strony Wenezuela prowadziła politykę kontroli nad przedsiębiorcami, służącą tylko politycznej elicie. I ten bogaty kiedyś kraj znalazł się na krawędzi kryzysu humanitarnego.
Bartosz Bartczak