Im mniej mnie jest na Sarku, tym więcej Sarku jest we mnie. Nie ma dnia, żebym nie wracała tam myślami. Przed oczyma przewijają się ludzie i krajobrazy, w uszach dźwięczą rozmowy, na twarzy czuję rześki atlantycki wiatr.
Nie da się ukryć – Sark zapadł mi głęboko w pamięć, chociaż byłam tam zaledwie kilka dni. Gdy wypływałam z Granville, nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać po tej wyspie. Kiedy wysiadłam na ląd, miałam wrażenie, że gdzieś na kanale La Manche prom przekroczył barierę czasu i przewiózł mnie do przeszłości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Grażyna Myślińska