Młodzi nie tylko czekają na przyjazne poklepywanie po plecach, ale chcą, by Kościół przekazywał im prawdę zawartą w Ewangelii i Tradycji Kościoła.
Jako uczestnik dwóch Kongregacji Generalnych zakonu jezuitów wiem, jak trudnym zadaniem jest napisanie przez np. 200 osób z różnych stron świata dokumentu, który byłby rzeczywiście jakimś uśrednionym wyrazem przekonań tychże osób. Nawet jeśli należą do tego samego zakonu i mogą odwołać się do wspólnej duchowości. Dlatego z pewną rezerwą traktuję entuzjastyczne doniesienia, że oto 300 młodych z całego świata spotkało się w Rzymie i w ciągu tygodnia opracowało dokument o tym, jak młodzi postrzegają Kościół i jaki Kościół chcą współtworzyć. Wyobraźmy sobie, że w Polsce zapraszamy młodzież do napisania tekstu pt. Czego młodzi Polacy oczekują od Kościoła? Czy dałoby się dojść do jakiegoś konsensusu, pod którym mogliby się podpisać z jednej strony młodzi tworzący katolewicowy magazyn „Kontakt”, a z drugiej ci, którzy w Marszach Niepodległości skandują: „Bóg, Honor, Ojczyzna”? Czy raczej powstałby tekst w gruncie rzeczy jednostronny, reprezentujący tych, którzy zdołali zdobyć przewagę, albo – co gorsza – tekst zasugerowany wcześniej przez dorosłych? Słyszę, że młodzi pragną Kościoła miłosiernego. Trudno, żeby chcieli Kościoła niemiłosiernego. Tym niemniej jedna z wykładowczyń Gregoriany, która jednocześnie od lat uczy religii w jednym z rzymskich liceów, twierdzi, że z jej obserwacji wynika, iż młodzi pragną przede wszystkim sprawiedliwości. Słyszę, że młodzi nie chcą, aby im dawać gotowe prawdy, ale oczekują towarzyszenia, by sami mogli dokonać słusznych wyborów. Tyle że uczciwe towarzyszenie nie wyklucza jednoznacznego nauczania Kościoła w wielu sprawach. Wręcz przeciwnie, osobiste poszukiwanie potrzebuje stałych punktów odniesienia. Młodzi nie tylko czekają na przyjazne poklepywanie po plecach, ale chcą, by Kościół przekazywał im prawdę zawartą w Ewangelii i Tradycji Kościoła. Potrzebują ojców, a nie facetów silących się na kumplowski styl relacji. Słyszę, że przyszłość Kościoła zależy od młodych. Ładnie brzmi, ale teraźniejszość i przyszłość Kościoła, począwszy od Dziejów Apostolskich, zawsze zależały od dorosłych. Zdarza się niekiedy, że to dzieci i młodzież pomagają rodzicom dojść do wiary, choć generalnie jest i powinno być na odwrót. A młodzi, którzy przejmą odpowiedzialność, nie będą już młodzi, ale dorośli. Rozmawiajmy poważnie o młodych z młodymi. Ale unikajmy uogólnień i chwytliwych haseł, które często dalekie są od rzeczywistości. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk