W lutym bezrobocie w Polsce po raz kolejny spadło - informuje GUS. Niepokoić zaczynają się tym faktem polscy przedsiębiorcy.
Główny Urząd Statystyczny poinformował właśnie, że w lutym bezrobocie w Polsce spadło do 6,8 proc. w porównaniu z 6,9 proc. w styczniu. Można już powoli zaryzykować stwierdzenie, że to praca szuka Polaków a nie Polacy pracę. Ta sytuacja powinna wszystkich cieszyć. Ale okazuje się, że niekoniecznie. Swoje obawy zgłaszają pracodawcy, dla których brak rąk do pracy stanowi coraz większą barierę rozwoju.
Bezrobocie ma, jak cała gospodarka, charakter cykliczny. Raz bywa wysokie, raz niskie. Zazwyczaj ta pierwsza sytuacja wywołuje obawy społeczeństwa, a czasami wręcz reakcje rządu. Ta druga sytuacja uspokaja raczej rządzących. Ale niskie bezrobocie oznacza często niedobór rąk do pracy w całych branżach lub regionach. A co za tym idzie, problemy dla przedsiębiorców.
W sytuacji ograniczonego rządu, pełniącego rolę nocnego stróża, nie ma problemu. Niskie bezrobocie spowodowałoby wzrost płac. Nie wszystkie firmy stać by było na takie wzrosty, więc część z nich by upadło. Po pewnym czasie liczba bezrobotnych (np. byłych pracowników upadłych firm) zaczęłaby znowu wzrastać, wielu z nich byłoby gotowych pracować za mniejsze pieniądze, co zmniejszałoby płace. Spadek kosztów pracy owocowałby większą produkcją, a coraz więcej produkujące przedsiębiorstwa potrzebowałyby nowych pracowników. Bezrobocie znowu zaczęłoby spadać, płace znowu rosnąć i sytuacja wróciłaby do punktu wyjścia.
Ale taka sytuacja jest na razie tylko ideałem. Pamiętajmy, że mamy rząd, który lubi za nas podejmować decyzje. Może on np. próbować walczyć z bezrobociem, w ten sposób zaburzając cały cykl. Mamy też związki zawodowe, które próbują walczyć z obniżkami płac. Mamy wreszcie zagranicę, która może wysysać pracowników z naszego kraju (jak Wielka Brytania) ale także być dostarczycielem siły roboczej (jak Ukraina). Czy rząd powinien wspomóc przedsiębiorców, kiedy borykają się oni z problemem braku rąk do pracy? W końcu kiedy sytuacja jest odwrotna, rządzący lubią interweniować.
Co może zrobić więc obecnie polski rząd? Może ułatwić zatrudnianie pracowników z zagranicy, i to nie tylko z Ukrainy. Może też tworzyć zachęty dla Polaków chcących wrócić do ojczyzny np. z Wielkiej Brytanii. Tylko co wtedy, gdy bezrobocie znowu zacznie rosnąć? Ukraińcy wrócą do Kijowa, a Polacy do Londynu? Najlepiej będzie, jeśli rząd pozwoli gospodarce samej się regulować. Rząd powinien pozwolić przedsiębiorcom samodzielnie dostosowywać się do cyklicznego charakteru rynku. A wtedy i Polacy będą wracać do kraju, i Ukraińcy będą chcieli się tu przeprowadzać na stałe. I to bez zachęt z niczyjej strony.