W piątek mija 40 lat od porwania byłego premiera Włoch, przywódcy Chrześcijańskiej Demokracji Aldo Moro. Ciało polityka, uprowadzonego i zamordowanego przez Czerwone Brygady, znaleziono 9 maja. To było 55 najdłuższych dni w historii kraju- podkreśla prasa.
40 lat po tych wydarzeniach media, historycy, politolodzy analizują i rekonstruują każdą chwilę od momentu ataku na polityka, poprzez jego uwięzienie do egzekucji i znalezienia zwłok. Nie mija dyskusja na temat błędów, zarzucanych władzom, wymiarowi sprawiedliwości i policji; powtarzane są opinie, że zrobiono za mało, by uratować zakładnika, przetrzymywanego przez terrorystów.
Rano 16 marca 1978 roku 62-letni Moro jechał samochodem z eskortą z domu w centrum Wiecznego Miasta na zaprzysiężenie czwartego rządu Giulio Andreottiego, powołanego dwa dni wcześniej. Wyjątkowość tego chadeckiego gabinetu polegała na tym, że miał on też poparcie partii komunistycznej; po raz pierwszy od 1947 roku.
To był dramatyczny okres w historii Włoch; kulminacja klimatu aktów przemocy i zamachów terrorystycznych. W ciągu dekady zginęło wtedy 600 osób, a 3 tysiące zostało rannych.
Dramat, którym żył wtedy cały świat, rozegrał się na skrzyżowaniu via Fani i via Stresa. Limuzyna przywódcy partii została tam zatrzymana przez uzbrojone komando. Napastnicy zastrzelili pięciu członków ochrony Aldo Moro - policjantów i karabinierów, a następnie odjechali autem z uprowadzonym politykiem. Terroryści zdołali przejechać niemal przez całe miasto dwa razy zmieniając samochód. Przewieźli zakładnika do mieszkania na południu stolicy.
Wkrótce potem włoska agencja prasowa Ansa otrzymała komunikat, w którym do porwania byłego szefa rządu przyznały się lewackie Czerwone Brygady. Terroryści poinformowali o rozpoczęciu "procesu ludowego" swego zakładnika i przysłali jego pierwsze zdjęcie.
19 marca apel o uwolnienie polityka i swego osobistego przyjaciela wystosował papież Paweł VI. Jak potem ujawniono, Watykan gotów był zapłacić okup; zgromadzono na ten cel 10 miliardów lirów. Ale terroryści nie żądali okupu.
W kolejnych dniach po porwaniu ogłoszono treść kilku listów Moro do przedstawicieli władz i rodziny, napisanych pod presją terrorystów. Sugerował, że może zostać uwolniony, jeśli z więzień zostaną wypuszczeni bojówkarze Czerwonych Brygad. Nalegał również na podjęcie nacisków przeciwko przyjętej przez władze stanowczej linii postępowania, wykluczającej wszelkie negocjacje z terrorystami. W sumie w czasie 8 tygodniu niewoli napisał ponad 80 listów.
Z każdym dniem było w nich coraz więcej błagalnych próśb o pomoc i spełnienie żądań porywaczy. Oni zaś domagali się uznania przez władze ich organizacji i zwolnienia z więzień trzynastu ludzi.
W tym samym czasie rząd opracował dekret o walce z terroryzmem , przewidujący karę 30 lat więzienia za porwanie i dożywocia w przypadku śmierci zakładnika.
15 kwietnia Czerwone Brygady powiadomiły o zakończeniu "procesu" byłego premiera i wydanym na niego wyroku śmierci.
29 kwietnia listy od Aldo Moro otrzymali prezydent Włoch Giovanni Leone i premier Giulio Andreotti. Zakładnik wskazywał, że jedyną możliwością zakończenia jego dramatu będzie zwolnienie więźniów.
Niektórzy politycy chadeccy w obliczu pogarszającego się kryzysu rozważali możliwość spełnienia części żądań Czerwonych Brygad. 5 maja Andreotti powtórzył sprzeciw wobec wszelkich rokowań z terrorystami. Wtedy porywacze ogłosili: "kończymy batalię rozpoczętą 16 marca, wykonując wyrok".
Tego samego dnia żona Aldo Moro otrzymała od niego list ze słowami: "Teraz nagle, gdy pojawiła się wątła nadzieja, w niepojęty sposób przychodzi rozkaz egzekucji".
9 maja, po 55 dniach od porwania, na via Caetani w Rzymie, w pobliżu siedzib chadecji i partii komunistycznej, w bagażniku zaparkowanego samochodu znaleziono zwłoki byłego premiera, zabitego kilka godzin wcześniej.
Mszę żałobną odprawił papież Paweł VI. Nie było na niej trumny z ciałem zmarłego, bo nie zgodziła się ani na to, ani na państwowy pogrzeb jego rodzina twierdząc, że zrobiono zbyt mało, by go uratować.
Od tamtej chwili wielokrotnie pojawiały się opinie, że ówczesny rząd "złożył w ofierze" porwanego polityka i nie podjął starań za wszelką cenę, by go ocalić, bo wykluczył rokowania.
Nie brak głosów, że policja nie prowadziła poszukiwań we właściwy sposób.
Zadanie wyjaśnienia wszystkich okoliczności powierzono komisji parlamentarnej, powołanej w 2014 roku.
Kilku terrorystów aresztowanych wkrótce po znalezieniu ciała byłego premiera, skazano potem na dożywocie.
Od lat trwają starania o beatyfikację Aldo Moro.
Pokój w rzymskim mieszkaniu, w którym na początku był więziony, jest obecnie sypialnią dwóch kilkuletnich dziewczynek - podała prasa przed rocznicą.