Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”, mówi o niedzielach wolnych od handlu.
Marcin Jakimowicz – Hasło: „zakaz handlu w niedzielę” – odzew: „Alfred Bujara”. Gdy wstukamy to hasło w internet, od razu wyskakuje zawsze Pana nazwisko. Walczył Pan o wolne niedziele służbowo, czy było to osobiste zaangażowanie?
Alfred Bujara – I jedno, i drugie. Pochodzę z Rept Śląskich, z rodziny, dla której niedziela była (i jest!) najważniejszym dniem tygodnia. Pamiętam, że mieliśmy na niedziele inne buty, białe koszule. Czas się zatrzymywał, w tym dniu odwiedzało się rodzinę i znajomych. Nawet słońce inaczej świeciło (śmiech). Niedziela na Górnym Śląsku to było święto. Kilka tygodni temu w autobusie zaczepiła mnie nieznana kobieta. Powiedziała: „Czy pan sobie zdaje sprawę z tego, że walczy pan nie tylko o wolne niedziele ale i o trzecie przykazanie?” Bardzo mnie to umocniło, bo walka o wolne od handlu niedziele była bardzo długa. Pierwsze próby „Solidarność” podejmowała już w latach 90-tych ubiegłego wieku.
Marcin Jakimowicz – Miał pan ochotę odpuścić?
Alfred Bujara – Byłem często zmęczony, bo czasem wyglądało to na walkę z wiatrakami. Jeszcze w lipcu wyglądało na to, że nic z naszych starań nie wyjdzie.
Marcin Jakimowicz – W debacie publicznej wśród argumentów za wolną od handlu niedzielą padały słowa: „rodzina”, „relacje”, „obiad”, „spacer”. Brakowało słowa „Msza Święta”….
Alfred Bujara – Trzeba to zrozumieć: nasi oponenci (a zaręczam panu, że jest ich sporo) podnieśliby od razu rwetes, że to akcja sterowana przez Kościół. Tak się zresztą stało w czasie debaty w Sejmie... Podnosiliśmy przede wszystkim argumenty społeczne, postulaty pracownicze. Zatrudnione w sklepach kobiety nie mają nawet czasu zadzwonić do dzieci, by przypomnieć im, by odgrzały sobie obiad! Na uregulowanie kwestii handlu w niedzielę czekaliśmy 28 lat. Dziś pracownicy handlu mogą sobie zanucić piosenkę „Niedziela będzie dla nas”. Chciałbym podziękować redakcji oraz czytelnikom „Gościa Niedzielnego” za aktywne włączenie się w zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy i abp. Wiktorowi Skworcowi, który od samego początku był wielkim orędownikiem naszej inicjatywy. Z pewnością to ważny krok w kierunku społeczeństwa obywatelskiego: lekcja tego, jak przestać narzekać i wziąć pracowniczy los w swoje ręce, dowód dla pracowników, że mogą osiągnąć naprawdę wiele i zmienić swój los na lepsze pod warunkiem, że się zorganizują i będą działać razem, solidarnie.