Temat walki duchowej to z całą pewnością jeden z najbardziej pomijanych dziś aspektów życia chrześcijańskiego.
Należymy do pokolenia, którego nikt nie uczył tego ważnego rzemiosła. A przecież to podstawowy element budowania mocnej i dojrzałej osobowości. Relatywizm etyczny oraz kultura rozpieszczania i ułatwiania skłaniają do marzenia o życiu wolnym od ryzyka i trudów wyboru. Staliśmy się całkowicie nieodporni na przeciwności, nieprzygotowani do zmagań z własnymi wadami, za to precyzyjni w dbałości o zarobki i czas wolny oraz nadwrażliwi na punkcie praw jednostki i bycia dobrze traktowanymi w każdym położeniu, nawet wtedy, gdy zasługujemy na baty. Co ksiądz mówi? Jakie baty, jakie klapsy? Napominanie, dyscyplina, zakazy to „mowa nienawiści” – zgodnie skanduje pokolenie maminsynków i pieszczochów. Chodzi o zagubioną sztukę, istotny składnik chrześcijańskiego wtajemniczenia – niewidzialny bój, w którym człowiek stawia opór złu i walczy, by nie zostać pokonanym przez pokusy. Słusznie mówił Orygenes: „Pokusa czyni człowieka albo męczennikiem, albo bałwochwalcą”. Wielu chrześcijan przyzwyczaiło się tymczasem do ulegania pokusom w przekonaniu, że nic się z nimi nie da zrobić. A to najłatwiejsza droga do utraty wiary i zeświecczenia. Kiedy bowiem człowiek przestaje żyć tak jak myśli, zaczyna w końcu myśleć tak, jak żyje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Robert Skrzypczak