Piotr „truje” dobrem

Narkotyki, alkohol, rozboje. Szukanie szczęścia tam, gdzie była zguba. W końcu znalazł prawdziwe szczęście i śpiewa o… życiu.

Agata Puścikowska

|

25.01.2018 00:00 GN 4/2018

dodane 25.01.2018 00:00
0

Coś go ciągle gnało. Do przodu, do działania. Jakiś niepokój, jakieś poruszenie. Byle w miejscu nie siedzieć, byle wyjść, ruszyć się, poruszać innych. Ostro i mocno. Był ze zwyczajnej, pełnej rodziny, nie tam żadnej trudnej czy dysfunkcyjnej: ojciec, matka, brat i siostra. Prowadzili zwyczajne życie. Ludzie spokojni, wierzący. Tylko Piotr jakoś odstawał. – Najpierw przestałem chodzić do kościoła, potem przyszło towarzystwo. Towarzystwo ważniejsze od rodziny, szkoły, wszystkiego – mówi Piotr Plichta. Dziś trzydziestoletni twórca, ojciec i mąż. O swojej przeszłości opowiada pewnie, szczerze i otwarcie. – Tak naprawdę nie do końca wiem, dlaczego tak się stało. Ale fakty były faktami: zacząłem szukać szczęścia, akceptacji i zrozumienia tam, gdzie mogłem wszystko to uzyskać tylko nienawiścią. Nienawidziłem, zatruwałem siebie i innych złem. I to był mój sposób na życie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska