Papież Franciszek odprawił Mszę dla mieszkańców dotkniętego niedawną klęską miasta Trujillo.
Drugi, pełny dzień swojej wizyty w Peru Papież spędza na północy tego kraju. Wczoraj udał się na południe, aby spotkać się z tubylczymi ludami Amazonii, dziś natomiast odwiedzi oddalone od Limy o 560 km Trujillo. Miasto to, nazywane także „miastem wiecznej wiosny”, jest jednym z najbardziej znanych miejsc turystycznych w Peru. Posiada wspaniałe zabytki z okresu kolonialnego, ale także takie, które pamiętają jeszcze czasy sprzed kultury Inków.
Franciszek udał się do Trujillo samolotem. Przyleciał tam około g. 9.00 miejscowego czasu, gdy u nas była już g. 15.00. Z lotniska przejechał do oddalonego o 4 km. Huanchaco, znanego z bardzo dobrych warunków do uprawiania surfingu. Tam odprawił Mszę ku czci Matki Bożej, Bramy Niebios, na którą z Pariacoto przywieziono relikwie bł. Polaków: o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego, franciszkanów konwentualnych zamordowanych w Peru. Liturgia była sprawowana na nadmorskim bulwarze. Wśród uczestników Eucharystii był prezydent Peru Pedro Pablo Kuczyński z małżonką.
Aby stawić czoło życiowym przeciwnościom i by uczyć tego nasze dzieci, nie ma innego lepszego rozwiązania niż droga Ewangelii i imię Jezusa Chrystusa. Zawsze napełniajcie swoje życie Ewangelią – mówił Franciszek podczas Mszy w Trujillo. Papieskie słowa o życiowych przeciwnościach odnosiły się do katastrofalnych powodzi, które nawiedziły w ubiegłym roku wybrzeża Ameryki Południowej, w tym nadmorskie miasto Trujillo. Były one spowodowane falą ulewnych deszczy, zwaną Niño costero.
Pełny tekst papieskiej homilii
„Wy, podobnie jak apostołowie, znacie siłę przyrody i doświadczyliście jej ciosów. Tak jak oni mierzyli się z burzą na jeziorze, podobnie i wy musieliście stawić czoło ciężkiemu uderzeniu «Niño costero», którego bolesne konsekwencje wciąż są obecne w wielu rodzinach, zwłaszcza tych, które nie mogły jeszcze odbudować swoich domów. Właśnie dlatego chciałem tu być i modlić się z wami. Przynosimy na tę Eucharystię także ten trudny moment, który stawia pytania i często kwestionuje naszą wiarę. Chcemy zjednoczyć się z Jezusem. On zna cierpienia i próby. Przeszedł wszystkie cierpienia, aby móc nam towarzyszyć w naszych cierpieniach. Jezus na krzyżu chce być blisko każdej bolesnej sytuacji, aby podać nam rękę i pomóc nam wstać. Ponieważ wszedł w naszą historię, chciał dzielić naszą drogę i dotknąć naszych ran” – mówił Ojciec Święty.
Franciszek przyznał, że doświadczenia takie, jak ubiegłoroczny kataklizm mogą być dla nas silnym wstrząsem. W takich chwilach bardzo ważne jest trwanie we wspólnocie.
W tym kontekście Papież nawiązał do przypowieści o pannach czekających na Oblubieńca. Niektóre z nich w decydującym momencie swego życia zdają sobie sprawę, że nie mają oliwy, by oświecić drogę w ciemności.
„To samo dzieje się z nami. W pewnych okolicznościach zdajemy sobie sprawę, czym wypełniliśmy nasze życie. Jakże jest ważne wypełnienie naszego życia tą oliwą, która pozwala nam rozpalić nasze lampy w wielu sytuacjach ciemności i znaleźć drogę, by iść naprzód! Wiem, że w chwilach ciemności, kiedy poczuliście uderzenie Niño, te ziemie potrafiły się ruszyć i miały oliwę, by pobiec i pomagać sobie nawzajem, jak prawdziwi bracia. Była oliwa solidarności, hojności, która wprawiła was w ruch i poszliście na spotkanie Pana z niezliczonymi konkretnymi gestami pomocy. Pośród ciemności, podobnie jak wielu innych, byliście żywymi pochodniami i oświeciliście drogę otwartymi i gotowymi do pomocy rękoma, aby złagodzić ból i dzielić się tym, co mieliście w waszym ubóstwie” – mówił Ojciec Święty.
Wyrażając swoje uznanie dla solidarności peruwiańskiego społeczeństwa w chwilach próby, Franciszek zauważył, że kataklizmy naturalne to nie jedyne burze, które uderzają w ten kraj.
„Chodzi o zorganizowaną przemoc, jak «mordercy do wynajęcia» i będący tego konsekwencją brak bezpieczeństwa; brak możliwości kształcenia i zatrudnienia, szczególnie pośród najmłodszych, co uniemożliwia im budowanie godnej przyszłości; brak bezpieczeństwa mieszkaniowego dla wielu rodzin zmuszonych do życia w obszarach o dużej niestabilności i bez bezpiecznego dostępu; jak również wiele innych sytuacji, które znacie i znosicie, które jak najgorsze powodzie niszczą wzajemne zaufanie, tak konieczne, aby zbudować sieć wsparcia i nadziei. Powodzie obejmujące duszę i domagające się od nas oliwy, aby stawić im czoło” – mówił Ojciec Święty.
Franciszek podkreślił, że w takich sytuacjach najlepszym środkiem zaradczym jest Ewangelia i wiara w Jezusa Chrystusa. Tego też mamy uczyć nasze dzieci.
„Pragnę was zachęcić, abyście byli wspólnotą, która pozwala namaścić się swemu Panu olejem Ducha. On wszystko przemienia, wszystko odnawia, wszystko pociesza. W Jezusie mamy moc Ducha, aby nie uważać za normalne tego, co nam szkodzi, co wyjaławia naszego ducha, a co gorsze, kradnie nam nadzieję. W Jezusie mamy Ducha, który utrzymuje nas w jedności, abyśmy się nawzajem podtrzymywali i przeciwstawili się wszystkiemu, co chce zabrać naszym rodzinom to, co jest w nich najlepsze. W Jezusie Bóg czyni nas wspólnotą wierzącą, która potrafi się wspierać nawzajem; wspólnotą, która żywi nadzieję i dlatego walczy, aby odrzucić i przekształcić wiele przeciwności; wspólnotą, która miłuje, bo nie pozwala nam stać z założonymi rękami” – powiedział Ojciec Święty.
W programie pobytu papieża w Trujillo jest wizyta w dzielnicy pod nazwą Buenos Aires, zniszczonej podczas zeszłorocznej powodzi.