Zmiany są jednak dobre tylko wtedy, gdy prowadzą do większej wierności Chrystusowi.
Jedyny prywatny tygodnik, który, mimo cenzury, miałby szanse zaznaczyć jakoś, że są w tym kraju niemarksiści, którzy coś myślą i robią, stał się, dzięki maniakalnemu skupieniu się na sprawach reformy Kościoła, czymś niemal dywersyjnym wobec prymasa i rozbijającym zainteresowanie katolicyzmem u wielu laickich środowisk – tak zapisał Stefan Kisielewski w swoich „Dziennikach” pod datą 25 II 1970 r. Chodzi oczywiście o „Tygodnik Powszechny”. Inny czas, inny kontekst, ale myśl o maniakalnej chęci reformowania Kościoła wciąż aktualna. Swoją drogą ciekawe, co Kisiel powiedziałby o współczesnym TP. W każdym razie dziś też nie brakuje środowisk w Kościele polskim i w Kościele powszechnym, które za wszelką cenę chcą coś zmieniać… Ale w praktyce wychodzi z tego podlizywanie się z jednej strony modnym ideologiom lewicowo-liberalnym, a z drugiej ustępowanie pola islamowi, a nie większa wierność Chrystusowej Ewangelii i Tradycji Kościoła. Kościół w naszym kraju, który niedawno obchodził 1050. rocznicę chrztu Polski, ma czym się chlubić i do czego nawiązywać. Tymczasem wciąż nie brakuje ludzi jakoś zakompleksionych, którzy – nie wiedzieć czemu – chcą naśladować Zachód. Kisiel w 1970 roku tak pisał: „Mania reform jest w dodatku oparta na wzorcu zachodnim, rak zachodniości toczy to nieszczęsne pismo [„Tygodnik Powszechny”] i nie pozwala mu dojrzeć problemów specyficznie polskich, wynikłych ze znalezienia się katolickiego kraju w rękach marksistów”. Dziś – dzięki Bogu – nie jesteśmy w rękach sowieckich marksistów. Ale przecież nie brakuje różnych marksistów kulturowych, neomarksistów itp., którzy chcieliby uformować nasz kraj na swoją modłę. I temu należałoby się przeciwstawić, a nie na przykład wyimaginowanemu niebezpieczeństwu polskiego nacjonalizmu i rasizmu. „Reformatorzy” cierpią niekiedy na manię wielkości. Kisiel ze smutkiem pisał o Jerzym Turowiczu: „Nie jest to już ten dawny Jerzy, szlachetny i wszystko rozumiejący. Zjadła go owa pasja reformowania religii, przypisuje tu sobie, jak się zdaje, olbrzymią rolę, choć wścieka się, gdy go oskarżyć o megalomanię”. Yves Congar napisał swego czasu książkę pt. „Prawdziwa i fałszywa reforma w Kościele”. Z jednej strony Kościół zanurzony w czasie i historii powinien się zmieniać. Z drugiej ma dbać o jedność i wierność nauce Jezusa i apostołów. Zmiany są jednak dobre tylko wtedy, gdy prowadzą do większej wierności Chrystusowi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ