Pod projektem zebrano ponad 830 tys. podpisów. To dowodzi, iż Polska pragnie ochrony życia najsłabszych - mówi przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki.
PAP: Rok 2017 upłynął pod znakiem maryjnych jubileuszy. Jakie było ich znaczenie dla polskiego Kościoła?
Abp Stanisław Gądecki: Każdy z tych jubileuszy podnosi inny aspekt związany z osobą Maryi. Rocznica 300-lecia koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej była zwróceniem uwagi na "centralne sanktuarium" naszej ojczyzny i okazją do rozwinięcia duchowości maryjnej. Towarzyszące temu jubileuszowi dzieło zwane "Żywą Koroną Maryi" zachęcało Polaków do ukoronowania Maryi ewangelicznym sposobem życia. Zachęcało do złożenia Maryi duchowych darów, które przyczynią się do przemiany naszego życia. Jubileusz ten był okazją do duchowej odnowy, do odważnego kształtowania naszego codziennego życia według zasad Ewangelii
Gdy idzie z kolei o 140. rocznicę objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie i 50. rocznicy koronacji tamtejszego obrazu Matki Bożej Gietrzwałdzkiej to przypomniała ona o tym, że - 40 lat wcześniej niż objawienia fatimskie - Matka Boża objawiła się w tym miejsce dwóm dziewczynkom, przemawiając do nich po polsku i polecając odmawianie modlitwy różańcowej. Objawienia w Gietrzwałdzie stały się początkiem przebudzenia świadomości narodowej miejscowych Warmiaków pozostających w zaborze pruskim. Objawienia te - jako jedyne w Polsce - zostały uznane przez Kościół katolicki. 50 lat temu - podczas koronacji obrazu Matki Bożej Gietrzwałdzkiej - ks. kardynał prymas Stefan Wyszyński mówił: "Jakaż to siła jednocząca, a przy tym pełna pokoju. Niesie radość, wnosi spokój w duszę. Aż cieszyć się trzeba, że w Polsce działa taka siła, która bez gwałtu i przemocy wszystko uspokaja, jednoczy, raduje. Jak trzeba z tej siły korzystać".
Rok 2017 to także 100. rocznica objawień fatimskich, których przesłanie zasadniczo da się sprowadzić do czterech słów: nawrócenie, różaniec, zawierzenie i pokuta. Maryja wzywa tam do nawrócenia i ostrzega ludzkość, by nie stawała po stronie zła. Prosi o zawierzenie i prośba ta została spełniona przez papieża Jana Pawła II, który - w duchowej jedności z wszystkimi biskupami świata - zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi Panny wszystkie narody na Placu Świętego Piotra w Rzymie dnia 25 marca 1984 roku. Siostra Łucja potwierdziła, że ten uroczysty i powszechny akt poświęcenia odpowiadał temu, o co prosiła Matka Boża.
Wreszcie - wezwanie do pokuty. Ono pozostaje zawsze aktualne, bo człowiek - ze względu na skutki grzechu pierworodnego - ma skłonność do dopuszczania się niesprawiedliwości, tak wobec Boga jak i wobec drugiego człowieka. Dlatego musimy ciągle wracać do tego apelu o pokutę, który obowiązywał nie tylko tamto pokolenie, ale obowiązuje każde następne. W 100. rocznicę objawień fatimskich biskupi ponowili Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi. Uroczystość ta miała miejsce w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem dnia 6 czerwca. Odnowienie Aktu w polskich parafiach miało miejsce dnia 8 września.
PAP: Obchody 100. rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie zwieńczyła akcja "Różaniec do Granic". Dlaczego, zdaniem księdza arcybiskupa, tak wielu katolików wzięło udział w spontanicznej akcji ludzi świeckich?
Abp S.G.: Modlitwa różańcowa jest bardzo silnym orężem i ludzie są o tym przekonani. Setki tysięcy wiernych w ramach "Różańca do granic" modliło się o pokój w ojczyźnie i na świecie. W 22 diecezjach wyznaczono 320 kościołów stacyjnych i 4 tys. stref wzdłuż granic, a ponadto kaplice na lotniskach. Inicjatywa ta wyrasta z wiary, która jest przekonana, że różaniec jest potężną bronią w walce ze złem, tak silną, że nie raz potrafił zmienić bieg historii, czego dowiodła np. historia Austrii. Różaniec może nie tylko zmienić bieg zdarzeń, ale otworzyć serca naszych rodaków na działanie łaski Bożej.
PAP: Akcja wywołała lawinę komentarzy w Polsce i na świecie, organizatorzy byli oskarżani m.in. o niechęć do uchodźców i islamu.
Abp S.G.: Taka reakcja wypłynęła prawdopodobnie z tej ogólnej atmosfery, jaka się wytworzyła w naszej ojczyźnie; z negatywnego nastawienia do uchodźców i migrantów. Natomiast sami organizatorzy nie mieli nic podobnego na myśli. To było pragnienie zwrócenia się z prośbą do Pana Boga i do Matki Bożej o wstawiennictwo w sprawie pokoju. Tak duże przedsięwzięcia zawsze będą budzić skrajne reakcje, dlatego trzeba raczej patrzeć na to, co było w zamiarze organizatorów, a nie na to, co im się przypisuje.
PAP: A jakie jest stanowisko Kościoła w kwestii uchodźców?
Abp S.G.: Stanowisko Kościoła w Polsce w kwestii uchodźców stara się być zbieżne ze stanowiskiem Pana Jezusa i Kościoła Powszechnego. Kościół owszem zwraca uwagę na to, że trzeba czynić różnicę między uchodźcami a imigrantami. W sprawie imigrantów każdy rząd ma prawo regulować sprawy w taki sposób, który uważa za najbardziej korzystny dla dobra wspólnego danego kraju. W tym sensie rządy mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji.
Natomiast gdy idzie o uchodźców, to zupełnie inna sprawa. To są ludzie, których życie, zdrowie lub wolność są zagrożone. Tu nie idzie tylko o polepszenie swego bytu materialnego. Dlatego też Kościół w Polsce mówi, że bardzo piękną inicjatywą jest wspieranie ofiar konfliktów zbrojnych na miejscu, pomaganie im w tym, aby mogli przetrwać w swojej ojczyźnie. Lecz jeśli ich życie jest zagrożone, wtedy obowiązkiem - nie tylko chrześcijanina, ale zwykłego człowieka, jest przyjęcie ich. "Mądrość wiary - uczył papież Benedykt XVI - umacnia w nas przekonanie, że wszyscy należymy do jednej rodziny - zarówno migranci, jak społeczności lokalne, które ich przyjmują i wszyscy mamy takie samo prawo do korzystania z dóbr ziemi, których przeznaczenie jest powszechne. Solidarność i dzielenie się są oparte właśnie na tej podstawie. Z tego rodzi się miłość, która każe nam odczuwać potrzeby innych jak swoje własne, dzielić się z innymi swoimi dobrami i starać się także o to, aby coraz bardziej rozszerzała się w świecie komunia wartości duchowych".
PAP: Czy Kościół włącza się jakoś w pomoc ofiarom wojny na Bliskim Wschodzie, które pozostały na miejscu, np. w Syrii i Iraku?
Abp S.G.: Owszem, tutaj najbardziej znane są akcje pomocowe takich organizacji jak Caritas Polska oraz Papieskiego Stowarzyszenia "Kościół w Potrzebie", które zbierają fundusze na różnego rodzaju programy pomocowe, dotyczące m.in. odbudowy zniszczonych w czasie działań wojennych mieszkań, szkół czy szpitali, lub na zakup aparatury medycznej.
Caritas Polska przygotowała np. program "Rodzina Rodzinie", którym zostało objęte ok. 9 tys. syryjskich rodzin na łączną sumę ponad 30 mln zł. Poza zbiórkami ważnym gestem było spotkanie, które mieliśmy w Budapeszcie, gdzie pięć krajów Europy Środkowowschodniej przekazało 450 tys. euro na pomoc uchodźcom. Pomoc materialna jest ważna, ale ważne jest także towarzyszenie duchowe tym ludziom, którzy skarżą się na to, że są opuszczeni, że nikt się nimi nie interesuje, że zostali pozostawieni sami sobie.
PAP: W Sejmie czeka projekt ustawy "Zatrzymaj aborcję". Czy Kościół wyraża poparcie dla tego projektu?
Abp S.G.: Ochrona życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci jest prawem i obowiązkiem Kościoła. Każdy ma prawo do życia, i to prawo mają także najsłabsi. Kościół popiera ten projekt, ponieważ dąży on do tego, aby z trzech przesłanek, które w obecnym prawie pozwalają na zabicie dziecka, usunąć przynajmniej przesłankę eugeniczną, która umożliwia zabicie dziecka ze względu na podejrzenie niepełnosprawności bądź choroby. W 2015 roku z wymienionej przyczyny zabito w Polsce legalnie tysiąc dzieci. Zgodnie z obowiązującym dziś prawem aborcji dokonuje się nie tylko dzieciach z zespołem Downa i Turnera, ale także na dzieciach niepełnosprawnych fizycznie oraz dzieciach z pochopnie postawioną radykalną diagnozą.
Pod projektem zebrano ponad 830 tys. podpisów - najwięcej spośród wszystkich dotychczasowych akcji antyaborcyjnych. Bardzo się z tego cieszę, bo to dowodzi, iż - pomimo globalnych tendencji - Polska pragnie ochrony życia najsłabszych. W ostatnim zaś apelu prezydium Konferencji Episkopatu Polski daliśmy pełne poparcie dla tej inicjatywy i jednocześnie skierowaliśmy prośbę do parlamentu, żeby stanął na wysokości zadania.