Bogu wchodzącemu w nasze życie piętrzymy trudności

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. J 1,11

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak.

Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do Siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus.


Bogu wchodzącemu w nasze życie piętrzymy trudności. Kiedy przemawia ludzkim głosem, przestajemy Go słyszeć. Kiedy milczy, mamy do Niego pretensje. Kiedy Słowo staje się ciałem i zasłania swoją boskość, nie znajdujemy dla Niego miejsca. Za bardzo boski, by Go rozumieć, za bardzo ludzki, by Go kochać? Choć właśnie z tej Jego pełności otrzymaliśmy wszystko, paradoksalnie wciąż odmawiamy Mu kawałka ziemi na rozbicie namiotu. Pewnie dlatego sami stajemy się coraz bardziej bezdomni na ziemi, która jest naszym domem. Nie wpuścić Boga do swojego życiowego bałaganu oznacza nigdy sobie z tym bałaganem nie poradzić. Ale czekać z decyzją aż do zrobienia porządku grozi przeoczeniem, że w ogóle przyszedł.

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Adam Pawlaszczyk