„W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was”. (1 Tes 5,18)
Mówisz mi, że boisz się, czy zdołasz wyleczyć się ze zranienia, bo zdradził czy zostawił ktoś, kogo tak bardzo kochałeś; czy jeszcze zaufasz, podejmiesz ryzyko miłości… Jak dziękować w takim bólu? A ja ci odpowiadam, że martwię się o jutro, o pracę, o zdrowie, o to, czy rak nie powróci, o to, czy znajdę męża, czy zostanę kiedyś mamą… Czyli cóż, na razie nie mam jeszcze za co dziękować? Pragnień i trosk jest mnóstwo, a doświadczenie braków wiąże się z ciągłym lękiem i niepokojem, zamyka na radość, skłania do nieustannego zanoszenia do Boga litanii próśb, z jakąś niesłychanie upartą demencją wobec wdzięczności. Demencją szatańską, bo Zły nie zna wdzięczności. Mówi, że nie możesz dziękować za „brak”. Św. Paweł przypomina dziś jednak, że dziękować w każdym położeniu to znaczy w każdym, a nie w prawie każdym. Nie tylko stojąc na podium życia pełnego sukcesów, ale też wtedy, gdy kolejne „gleby” i „doły” codzienności zdają się nie mieć końca. Powiedzieć Bogu „dziękuję”, gdy już nic nie jest jasne, proste ani logiczne, a nadzieja (jeszcze) pozostaje w sferze pojęć bardziej abstrakcyjnych niż realnych. Taka jest Jego wola.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Monika M. Zając