Zbudziwszy się ze snu uczynił tak, jak mu polecił anioł. Łk 5,21
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on bowiem zbawi swój lud od jego grzechów».
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
W świecie istot rozumnych nie są modne rozmowy z aniołami. Wręcz przeciwnie. Tymczasem, już od pierwszej takiej rozmowy w raju z aniołem zbuntowanym, człowiek w te dialogi wchodzi. Nie zawsze o tym wiedząc. Józef był człowiekiem sprawiedliwym i roztropnym. Potajemnie i bez rozgłosu zamierzał zamknąć problematyczny związek z kobietą będącą matką nie jego dziecka. Paradoks, bo anioł, który zainterweniował, odniósł się właśnie do tajemnicy zbawienia człowieka od grzechu. Ta świadomość pomogła Józefowi przezwyciężyć lęk i współuczestniczyć w tym dziele. Uczynił tak, jak mu polecił anioł. Współuczestnictwo z Bogiem zawsze zaczyna się od pokonania swoich własnych argumentów. Najczęściej siłą posłuszeństwa.
ks. Adam Pawlaszczyk