Święto Niepodległości było, jest i będzie świętem wszystkich Polaków; żaden polityk w Polsce nie ma i nie będzie miał monopolu na patriotyzm - mówił w sobotę rano dziennikarzom b. premier, szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Prezydent Andrzej Duda - jak co roku - wystosował zaproszenie na uroczystość Święta Niepodległości do wszystkich b. prezydentów i b. premierów; Donald Tusk przyjął w tym roku zaproszenie po raz pierwszy.
W sobotę po wylądowaniu na warszawskim lotnisku Tusk mówił dziennikarzom, że tegoroczne obchody Święta Niepodległości to ważne preludium dla roku stulecia niepodległości. "Tej niepodległości, którą Polacy wywalczyli wspólnie, mimo wszystkich dzielących ich różnic i tak samo dzisiaj, wzajemne zrozumienie, wzajemny szacunek i solidarność, to warunki utrzymania naszej niepodległości, nie mam co do tego żadnych wątpliwości" - oświadczył b. premier.
"To jest święto wszystkich Polaków. Święto Niepodległości było, jest i będzie świętem wszystkich Polaków, a nie jednej partii. Żaden polityk w Polsce nie ma i nie będzie miał monopolu na patriotyzm. Jestem przekonany, że to święto można obchodzić z uśmiechem na ustach i z radością w sercu, bo naprawdę jest z czego się cieszyć, z czego być dumnym. Bez wrogich okrzyków i bez zaciśniętych pięści" - podkreślił.
I kontynuował: "Ja też nie mam wątpliwości, to jest nasza taka historyczna lekcja płynąca z 1918 roku, że ktoś kto sieje konflikt wewnętrzny, agresję, taką nienawiść pomiędzy Polakami, ten tak naprawdę wystawia naszą niepodległość na największe ryzyko".
"Dlatego przyjechałem po to, żeby powiedzieć wszystkim pozytywnie myślącym rodakom: nie jesteście sami, jest nas bardzo dużo, a wasza osobista - każdej i każdego z was - osobista niepodległość jest najlepszą gwarancją niepodległości naszej ojczyzny" - zaznaczył.
Tusk odniósł się też do zaproszenia jakie wystosował do niego prezydent Duda. "Jestem zobowiązany i wdzięczny panu prezydentowi, że w ten sposób też stara się zadbać, w przededniu stulecia niepodległości, aby to święto było świętem wspólnym, a nie osobnym" - powiedział.
B. premier skomentował też "wrzawę i różne komentarze" jakie wzbudziła informacja, że prezydent zaprosił go na uroczystości, a on przyjął zaproszenie.
"Wydaje mi się to stanem dość naturalnym i chyba mniej sensacyjnym, niż sytuacja w której np. jakiś były premier nigdy nie przyjmuje, także i dzisiaj, zaproszenia od prezydenta do wspólnego obchodzenia tej uroczystości" - stwierdził Tusk.
"Nie bardzo rozumiem skąd to zamieszanie. Co prawda sam jestem przyzwyczajony (...), na moją głowę spadają niemal codziennie gromy ze strony moich politycznych oponentów tutaj w Polsce, więc trzeba mieć grubą skórę. Natomiast dlaczego normalna, taka oczywista, decyzja prezydenta wzbudziła tyle emocji w szeroko pojętym obozie jego zwolenników, tego nie rozumiem zupełnie szczerze" - dodał.
Dopytywany dlaczego wcześniej nie korzystał z zaproszenia prezydenta, Tusk odpowiedział: "dzisiejsza uroczystość ma dla mnie szczególny charakter i właśnie z tego tytuł, że za rok będziemy obchodzili stulecie (niepodległości - PAP) dla mnie jest rzeczą bardzo ważną, aby w tym stuleciu niepodległości ojczyzny wszyscy czuli się dobrze". Dodał, że chciałbym żeby potraktowano to "także jako znak gotowości do współpracy ze wszystkimi, którzy tak samo rozumieją na czym polega wspólne świętowanie w Polsce rocznicy niepodległości".
B. premier dodał też, że w jego ocenie tegoroczne zaproszenie "wydawało się bardziej serdeczne".
Dopytywany na czym polegała ta większa serdeczność Tusk stwierdził: "Zawsze to co najciekawsze powinno być okryte mgiełka tajemnicy".
Dziennikarze pytali też b. premiera, jak ocenia sytuację w Polce. "Na sprawy polskie patrzę nie z perspektywy Brukseli, tylko z perspektywy bardzo osobistej i mam odmienne opinie od dzisiaj rządzących, jeżeli chodzi o to, co należałoby robić, aby pozycję Polski wzmacniać w Europie" - powiedział.
"Dzisiaj rządzi partia z innym programem dla Polski niż ten, który ja prezentowałem i ma prawo do realizowania tego programu, a ja nie zmieniam zdania, że wszystko co polski rząd w kontekście spraw międzynarodowych robi, to nie wszystko dobrze służy Polsce, ale to jest moja ocena. Sądzę, że rządzący mają inną ocenę" - dodał.
Dziennikarze pytali go też o zapowiadaną rekonstrukcję rządu i, czy realnym scenariuszem jest to, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zastąpi Beatę Szydło na stanowisku premiera.
"W Polsce wszystko jest możliwe" - ocenił Tusk.