To nie obóz władzy, ale opozycja jest odpowiedzialna za samobójczą śmierć Piotra Szczęsnego. Swój sprzeciw oparł on na fałszywym obrazie rzeczywistości, który kreują przeciwnicy władzy, a forma jaką przyjął, wskazuje na problemy osobowościowe.
Tragedia 54-letniego mężczyzny, który dokonał aktu samospalenia w Warszawie jest w wykorzystywana politycznie przez środowiska opozycyjne. Został okrzyknięty bohaterem, męczennikiem wolności, ikoną walki o wolność. Jego śmierć opozycja uczciła w Sejmie minutą ciszy. Postuluje też upamiętnienie miejsca samospalenia. Samobójstwo ma być dziś wyrazem nowoczesnego patriotyzmu. Niektórzy duchowni – zwolennicy totalnej opozycji – próbują nawet rozmywać odpowiedzialność moralną samobójcy w imię wyższych racji. Są to działania nie do przyjęcia, które mogą doprowadzić do kolejnych tego typu tragicznych zdarzeń.
Przede wszystkim P. Szczęsny jest ofiarą propagandy opozycji, bowiem powody swojego czynu, jakie podaje, są co najmniej dyskusyjne, a niektóre wręcz fałszywe. W miejscu samospalenia zostawił list, w którym protestuje przeciwko działaniom obecnej władzy i w 15. punktach formułuje konkretne zarzuty. Przeanalizowałem je. W zdecydowanej większości wskazuje rzeczy, które są interpretacją rzeczywistości, rzeczywiście wzbudzają kontrowersje, ale często nie mającą wiele wspólnego ze stanem faktycznym. Na przykład p. 11, w którym m.in. protestuje „przeciw dyskryminacji różnych grup mniejszościowych: kobiet, osób homoseksualnych i innych LGBT, muzułmanów i innych". Otóż sytuacja prawna wszystkich tych grup jest dokładnie taka sama jak za poprzedniego rządu. P. Szczęsny napisał, że protestuje też „przeciwko ograniczaniu przez władze wolności obywatelskich". Problem w tym, że zdecydowana większość Polaków takiej oceny rzeczywistości nie podziela, czego dowodem jest rosnące poparcie dla działań władzy.
Samospalenie jako protest polityczny było stosowane w systemach totalitarnych, gdy nie istniały inne możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec władzy. Tak np. zachował się Ryszard Siwiec, dokonując aktu samospalenia w czasach PRL. Oczywiście, że można krytykować niektóre działania PiS, też czasem to robię, ale twierdzenie, że żyjemy w państwie totalitarnym jest poważnym nadużyciem. P. Szczęsny miał prawo nie zgadzać się z inicjatywami władzy. Tyle, że w demokratycznym państwie są metody, aby tę niezgodę wyrazić. Można protestować na ulicy, pisać antyrządowe manifesty, wspierać opozycyjne partie, a nawet się do nich zapisać, wziąć udział w wyborach itp. Możliwości więc są i wiele osób z nich korzysta. W demokratycznym państwie nie ma spraw, które dawałyby prawo do samospalenia. W czasach rządów Donalda Tuska też doszło dwukrotnie do podobnych wydarzeń, ale ówczesna opozycja nie robiła z jej uczestników ikon walki z PO.
Akt samobójczy w wolnym państwie każe zadać pytanie o kondycję psychiczną człowieka, który go dokonuje. Rodzina P. Szczęsnego ujawniła, że od lat leczył się na depresję. Można więc założyć, że był osobą o delikatnej psychice. Ludzie w depresji mają najczęściej zaburzony obraz rzeczywistości, widzą świat w dużo bardziej czarnych barwach niż jest, odczuwają strach przed światem. Wmawianie takim ludziom, że w Polsce jest totalitaryzm, może ich popchnąć do skrajnych zachowań. Rodzi się też pytanie, czy motywacja polityczna jaką przedstawił samobójca nie była przeniesieniem na sferę publiczną osobistego dramatu nieradzenia sobie z egzystencją. Mechanizm w psychologii często występujący.
Reasumując apeluję do opozycji o opamiętanie się i zachowanie elementarnej przyzwoitości w obliczu tragedii. Śmierć, także samobójcza, jest zawsze nieszczęściem. Niemoralne jest żerowanie na niej dla celów politycznych. Jeśli środowiska walczące z obecną władzą się nie opamiętają, drogą P. Szczęsnego mogą pójść inni ludzie mający zaburzony obraz rzeczywistości i słabą psychikę. Odpowiedzialność za ich tragedie spadnie na tych, którzy z P. Szczęsnego robią bohatera.
Bogumił Łoziński Zastępca redaktora naczelnego i kierownik działu „Polska”. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, z Prymasem Polski kard. Józefem Glempem na czele, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”.
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego