List otwarty do ks. Blachnickiego

Jak bardzo brakuje mi dziś kapłana takiego jak Ty, który pisze, że zawierza wszystko Niepokalanej, a jednocześnie prosi braci protestantów o modlitwę wstawienniczą. Kocha liturgię i woła o charyzmaty.

Drogi ks. Franciszku!

Brakuje mi Ciebie. Nigdy się nie spotkaliśmy. Skończyłem wszystkie możliwe stopnie oazy łącznie z KOD-ą (więc prawdziwa recydywa). Ukształtowała mnie formacja oazowa. To w czasie letnich rekolekcji po raz pierwszy wybrałem Jezusa jako Pana i Zbawiciela.

Bardzo wiele zawdzięczam Twoim intuicjom i odważnym podejmowanym w samotności decyzjom. Jak połowa naszej redakcji i niemal 2 miliony osób, które nad Wisłą ukształtowała oaza. – „Onegdaj młodzi oazowicze zajmują odpowiedzialne pozycje w życiu społecznym i politycznym kraju. Są już ojcami swoich dzieci i to im przekazali to, co wniosła w ich życie oaza. Sufit ich doświadczeń stał się podłogą wzrastania w wierze kolejnych pokoleń” – opowiadał mi niedawno Twój uczeń i współpracownik Andrzej Sionek.

Jak bardzo brakuje mi dziś kapłana, takiego jak Ty, który zawierza wszystko Niepokalanej, a jednocześnie prosi braci protestantów o modlitwę wstawienniczą. Kocha liturgię, Różaniec i szanuje tradycyjne formy pobożności, a jednocześnie wzruszony opisuje w swym dzienniku swój pierwszy śpiew w językach. Który „nie wylewa dziecka z kąpielą”.

W czasie podróży do Kalifornii notowałeś: „Refleksja: po nałożeniu rąk (chrzest Ducha) w South Bend: Wszystko bez zmian w moim życiu. Czy dalej mam iść drogą wiary w ciemnościach i oschłości? Bądź wola Twoja!”, by już kilka zdań dalej zawołać: „Potem zabłąkałem się do kapliczki – miejsca modlitwy. Cisza, półmrok dyskretnych świateł, samotność! Wtedy objawił się dar nowej modlitwy. Prawie godzinę śpiewałem (dosłownie!) Panu pieśń nową: uwielbienia, dziękczynienia, tęsknoty, wołania o miłość i Alleluja! Był to śpiew natchniony (z jakim spotkałem się w South Bend). Szczególnie dziękowałem za «pieśń nową», jaką stanowi całe moje życie, przedziwnie kierowane przez Pana. Alleluja!”

Widzę, że Twój zapisek sprzed 42 lat „otwieramy się na Odnowę w Duchu Świętym” był zapaleniem zapałki na stacji benzynowej i początkiem – jak mawiał ks. Peter Hocken – największego przebudzenia duchowego w powojennej Europie.

Czytam Twą diagnozę napisaną w więziennej celi w 1961 roku (sic!) i nie potrafię odmówić Ci racji i profetycznego spojrzenia: „W dzisiejszym świecie nie ostoi się katolicyzm połowiczny, a nawet tzw. głębszy, intelektualny, ale paktujący ze światem w stylu „Tygodnika Powszechnego” – To wszystko utonie w morzu nowoczesnego pogaństwa. Ostoi się tylko katolicyzm pełny, autentyczny, ewangeliczny, nadprzyrodzony. Trzeba zdecydować się być świętym!”.

Drogi Księże Franciszku, sługo Boży, modlę się o Twoją beatyfikację. A ponieważ wierzę w obcowanie świętych, chcę Ci już teraz w tych kilku słowach podziękować. Wstawiaj się z góry za nami!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.