Muzyka i śpiew liturgiczny mają moc. Mogą otworzyć niebo lub… odstraszyć od Kościoła. Instrukcja episkopatu dotycząca muzyki kościelnej nie pozostawia wątpliwości: mamy do odrobienia poważne zadanie domowe.
Z muzyką liturgiczną jest tak jak z samą liturgią, z którą z kolei jest… jak z całym naszym życiem – ciągle bardziej gonimy ideał, niż go osiągamy. I to jest wersja optymistyczna – komuś się chce podejmować wysiłek, a efekty, raz większe, raz mniejsze, są dostrzegalne. Gorzej, jeśli ideał nie jest wyznacznikiem naszych działań – zarówno w życiu, jak i w liturgii i tym samym w muzyce liturgicznej. Tutaj efekty są również widoczne i słyszalne. Z takiego rozeznania – że mamy ciągle sporo lekcji do odrobienia, jeśli chodzi o praktykę liturgiczną w zakresie muzyki i śpiewu – wychodzi instrukcja Konferencji Episkopatu Polski dotycząca muzyki kościelnej. Formalnie okazją do wydania dokumentu jest 50. rocznica opublikowania przez Świętą Kongregację Obrzędów instrukcji „Musicam sacram”, która miała służyć przełożeniu na praktykę wskazań z konstytucji o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium” Soboru Watykańskiego II. Nie chodzi tu jednak o żadne świętowanie kolejnej rocznicy. Dokument jest wezwaniem do solidnej roboty na ciągle zaniedbanym (mimo wielu pozytywnych zmian) polu, jakim jest śpiew i muzyka liturgiczna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina