- Mam nadzieję, że to takie światełko w tunelu i że w takich sprawach będziemy dobrze współpracować z niemieckim rządem - powiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
TVP Info podało w sobotę, że dzięki pomocy polskiego resortu sprawiedliwości, Polce mieszkającej na stałe w Berlinie udało się odzyskać dzieci zabrane przez niemiecki urząd ds. dzieci i młodzieży - Jugendamt. Według TVP Info, mąż kobiety bił ją na oczach dzieci, które wezwały policję, następnie po interwencji, Jugendamt odebrał jej dzieci.
"Czuję się pokrzywdzona (...). Uważam, że mój przypadek jest przypadkiem błędnym, ze względu na to, że nigdy nie było ważne dobro dziecka. Moje dzieci zostały zniszczone (...), nawet na sprawie zadałam pytanie pani z Jugendamtu, co zrobiła dobrego dla moich dzieci. Do dzisiaj tej odpowiedzi nie dostałam i nie dostanę" - mówiła bohaterka reportażu.
Wiceminister Wójcik powiedział w sobotę w TVP Info, że walka o odzyskanie dzieci trwała dziewięć miesięcy. Jak mówił, podczas pobytu w Berlinie spotkał się między innymi z osobami, które utraciły dzieci wskutek działań Jugendamtu w sprawach opiekuńczych.
"Wtedy sobie zadaliśmy pytanie, jakie jest dobro dziecka. W naszym rozumieniu dobro dziecka oznacza, że dziecko powinno być w tym przypadku przy matce i to się udało zrealizować. Ale za tym stała cała polityka, można powiedzieć, Ministerstwa Sprawiedliwości zapoczątkowana przez ministra Zbigniewa Ziobro, który przecież na nowo określił nasze zasady działania w tym obszarze. Przygotowaliśmy cały projekt ustawy dotyczący jednego z obszarów - chodzi o sprawy +uprowadzeniowe+" - powiedział Wójcik.
Dodał, że w Berlinie spotkał się także ze swoim odpowiednikiem z rządu niemieckiego. "Jemu również bardzo chcę podziękować za wszystko co zrobił w tej sprawie. Mam nadzieję, że to jest takie światełko w tunelu i w takich sprawach będziemy dobrze współpracowali z rządem niemieckim" - oświadczył wiceminister.
Według niego sprawa, którą właśnie udało się zakończyć powrotem dzieci do matki jest bardzo specyficzna, ale takich może być więcej. Trzeba pamiętać - zaznaczył - że samych Niemczech mieszka 800 tys. Polaków wyłącznie z obywatelstwem polskim, natomiast półtora miliona osób, które mają podwójne obywatelstwo.
"Więc takich przypadków jest sporo. Te przypadki nie zawsze są czarno-białe i o tym musimy też pamiętać. (...) Kiedy wejdzie się w sprawy dokładnie, w szczegółach przejrzy się dokumenty, to nagle się okazuje, że to dla dobra tego dziecka jest jednak działanie, które polega na tym, żeby - przynajmniej na jakiś czas - oddzielić to dziecko od rodzica" - zastrzegł wiceminister.
"Ale są też przypadki bardzo drastyczne w drugą stronę. I to jest właśnie tego rodzaju przypadek" - zaznaczył. Wójcik dodał, że rząd polski zupełnie zmienił podejście do tego typu spraw, podchodzi do nich inaczej niż w ciągu ostatnich 8 lat poprzednia ekipa.
"Dla nas jest ważny każdy obywatel, zwłaszcza ten najmniejszy obywatel. I dlatego powiedziałem, że dwie sprawy dla nas są kluczowe. Sprawa pierwsza, to jeżeli dochodzi do tego typu spraw o charakterze opiekuńczym, to dziecko powinno być umieszczane w rodzinie, gdzie jest zachowana tożsamość: język, kultura, religia. Więc jeżeli ma obywatelstwo polskie, powinno być w rodzinie polskiej zastępczej. I to jest bardzo ważne" - podkreślił.
Zwrócił uwagę na rolę udziału dyplomatów polskich w tego typu sprawach, także przed Jugendamtem. Jego zdaniem kluczowe jest umieszczenie polskich dzieci w polskich rodzinach zastępczych.
"Bo jeżeli się umieszcza dziecko, które mówi w języku polskim, ma wyłącznie obywatelstwo polskie, na przykład w rodzinie niemieckiej, czy jakieś innej, czy nawet w ośrodku niemieckim, to w naszym przekonaniu jest łamana Konwencja Praw Dziecka, artykuł ósmy i bardzo często to podkreślamy" - powiedział wiceminister.
Wójcik powiedział też, że tego typu przypadki mają miejsce w różnych krajach, to nie jest tylko kwestia Niemiec. "My prowadzimy politykę polegającą na tym, żeby się spotykać z przedstawicielami poszczególnych rządów odpowiedzialnymi za tego typu sprawy, żeby inaczej w ogóle naszą politykę ukształtować. Zmieniliśmy wydział. Do tej pory tymi sprawami (...), jeszcze do niedawna, zajmowały się dwie osoby, dzisiaj zajmuje się 17 osób, być może będzie cały departament" - zapowiedział Wójcik.