Organ zebrał się w piątek wieczorem na wniosek Japonii i USA. Członkowie RB zaapelowali do KRLD o wypełnienie rezolucji ONZ.
Rada odnotowała w swym komunikacie, że do testu doszło w zaledwie trzy tygodnie po wystrzeleniu 28 sierpnia rakiety, która przeleciała nad terytorium Japonii i w mniej niż dwa tygodnie od szóstej już północnokoreańskiej próby z bronią jądrową, która miała miejsce 3 września.
Przypomniano też, że w poniedziałek RB nałożyła na Koreę Północną nowe sankcje, które były odpowiedzią na próbę nuklearną z 3 września. Po przyjęciu w poniedziałek rezolucji nr 2375(2017) Korea Płn. nie zrewidowała jednak swej polityki.
Rada Bezpieczeństwa zaznaczyła w piątkowym komunikacie, że prowokacyjne próby rakietowe i nuklearne Korei Płn. "stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa globalnego i regionalnego". Wezwała też władze w Pjongjang do zademonstrowania swej dobrej woli w przeprowadzeniu "denuklearyzacji" Półwyspu Koreańskiego, a pozostałych aktorów i członków Rady Bezpieczeństwa o wzmożenie wysiłków na rzecz pokoju i zmniejszenia napięcia na Półwyspie Koreańskim.
Po posiedzeniu Rady przedstawiciel Rosji Wasilij Niebienzja zapowiedział, że Kreml zamierza dostosować się do sankcji nałożonych przez RB, ale oczekuje od USA, że dyplomacja tego kraju podejmie starania o znalezienie politycznego rozwiązania problemu.
Z kolei ambasador Chin Cui Tiankai zadeklarował, że Pekin nie zamierza czynić "ani więcej, ani mniej" niż wynika z rezolucji 2375(2017) nakładającej sankcje na Pjongjang.
Przedstawiciel ChRL zapewnił, że Państwo Środka, które jest uprzywilejowanym partnerem północnokoreańskiego reżimu, jak przypomina Reuters, "nigdy nie zaakceptuje Korei Płn. jako kraju o statusie "państwa jądrowego".
W swej wypowiedzi dla prasy ambasador Państwa Środka wezwał władze w Waszyngtonie o "rezygnację z wysuwania pod adresem KRLD ciągłych pogróżek, a zamiast tego skoncentrowanie się na negocjacjach i dialogu".
"Stany Zjednoczone mogą naprawdę uczynić więcej niż czynią teraz, przyczyniając się tym samym do zainicjowania prawdziwej współpracy międzynarodowej dla rozwiązania tej kwestii" - dodał.
Zgoła inaczej oceniają sytuację Stany Zjednoczone. Podczas spotkania z przedstawicielami kół wojskowych w bazie lotniczej Andrews w pobliżu Waszyngtonu w piątek prezydent Trump powiedział, że decydując się na nowy test, "Korea Pn. po raz kolejny zademonstrowała swą pogardę dla sąsiadów i całego świata".
Trump oświadczył, że w jego odczuciu opcje, które są obecnie do wykorzystania dla rozwiązania kwestii zbrojeń północnokoreańskich, są po raz pierwszy efektywne i mają kompleksowy charakter.
W piątek Korea Płn. przeprowadziła kolejną próbę balistyczną. Według południowokoreańskiej armii wystrzelony w piątek pocisk przeleciał 3700 km, na maksymalnej wysokości 770 km. Armia USA podała, że był to pocisk balistyczny zasięgu pośredniego - IRBM (Intermediate-Range Ballistic Missile) i nie stanowił on zagrożenia dla Ameryki Północnej ani też dla będącej amerykańskim terytorium wyspy Guam na Pacyfiku, gdzie USA mają bazy wojskowe.
W poniedziałek Rada nałożyła na Koreę Północną nowe sankcje, które są odpowiedzią na próbę nuklearną z 3 września. Korea Płn. nie zrewidowała jednak swej polityki. W czwartek jej władze zagroziły, że użyją broni jądrowej, by - jak to ujęto - "zatopić" Japonię, a USA obrócić w "popiół i ciemność" za poparcie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i sankcji wobec reżimu w Pjongjangu za ostatnią próbę nuklearną.
"Zredukujmy kontynentalne Stany Zjednoczone do popiołów i ciemności" - napisano w oświadczeniu, w którym wezwano do "zmobilizowania wszystkich środków odwetowych". Wezwano również do likwidacji Rady Bezpieczeństwa ONZ, którą określono jako "narzędzie zła", składające się ze "skorumpowanych" krajów, działających na rozkaz Stanów Zjednoczonych. (PAP)
mars/
arch.