Wdowa po dowódcy Marynarki Wojennej komentuje wyniki ekshumacji.
Admirał Andrzej Karweta - dowódca polskiej Marynarki Wojennej - zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r. W czasie ekshumacji przeprowadzanych na wniosek prokuratury w ramach śledztwa smoleńskiego w jego trumnie znaleziono szczątki aż ośmiu osób, ponadto były tam dwa szczątki niezidentyfikowane.
O tym, w jaki sposób potraktowano szczątki admirała powiedziała w czasie konferencji prasowej jego żona.
- Zobaczyłam mundur mojego męża, mundur admiralski, pod mundurem bielizna, nie jego, mała, w znacznie mniejszym rozmiarze, zielona (…), sądzę, że należała do jakiegoś przedstawiciela wojsk lądowych - powiedziała Mariola Karweta, która była obecna przy otwarciu trumny.
Pod mundurem i bielizną znajdowały się różnego rodzaju worki wypełnione szczątkami - od takich, jakie służą do transportu zwłok, przez worki na śmieci po żółtą reklamówkę. W trumnie znajdowała się m.in. dodatkowa ręka oraz żuchwa. Siedem szczątków ciała admirała jak dotąd znaleziono w czterech innych trumnach.
– Boję się podjąć decyzję o kolejnym pogrzebie. Boję się, bo sekcje się nie zakończyły, a dla mnie każdy pogrzeb, każdy jego pogrzeb jest ogromnym dramatem. (...) Mam nadzieję, iż po tym wszystkim w końcu z godnością pochowam swojego męża - mówiła dziś wdowa po dowódcy polskiej Marynarki Wojennej.
Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.