I to skuteczniejszym od oryginału.
PiS nigdy nie ukrywało, że stara się wzorować na przedwojennym obozie sanacji. Sam Jarosław Kaczyński jest wielokrotnie porównywany do marszałka Piłsudskiego. Do Eugeniusza Kwiatkowskiego jest porównywany Mateusz Morawiecki. Obóz rządzący Polską po 2015 r. przejmuje wiele poglądów obozu rządzącego Polską w latach 1926-39. Jednym z nich jest koncepcja Międzymorza, czyli bloku państw między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Obecnie koncepcja ta funkcjonuje pod nazwą Trójmorza. I tu swoją niebagatelną rolę odgrywa Andrzej Duda, który właśnie świętuje drugi rok swojej prezydentury.
Jeśli spojrzy się na polityczne wydarzenia z ostatnich kilku tygodni z szerszej perspektywy, dostrzeże się specyficzną rolę Andrzeja Dudy. Polski prezydent realizuje z konsekwencją koncepcję Trójmorza. Wizyta Donalda Trumpa i decyzja o amerykańskich sankcjach wobec rosyjskich projektów energetycznych pokazuje, że obecna wersja sojuszu środkowoeuropejskiego jest budowana na solidnych podstawach wspólnych przedsięwzięć energetycznych. Wynika z tego, że polska polityka reakcji na zagrożenia imperialnymi dążeniami Rosji i Niemiec może być skuteczniejsza niż 90 lat temu.
Ale Andrzej Duda wszedł też do gry w polityce wewnętrznej. Dwoma ruchami długopisu, a raczej ich brakiem, przekreślił szanse na powstanie nowej formy przedwojennego Centrolewu. Opozycja już miała jednoczyć się przeciwko „zawłaszczeniu sądów”, jednak po wetach prezydenta wróciła na swoje groteskowe pozycje. Władysław Kosiniak-Kamysz nie będzie nowym Wincentym Witosem a Borys Budka nie będzie nowym Wojciechem Korfantym.
Trzymając się porównań do sanacji, to Andrzej Duda nie dał się wepchnąć w rolę Ignacego Mościckiego. Wydaje się, że prezydent nie życzy sobie pojawienia się współczesnej wersji Edwarda Rydza-Śmigłego w postaci Zbigniewa Ziobry. W obliczu wcale nie tak odległej emerytury Jarosława Kaczyńskiego, to właśnie Duda, dysponujący szerokim poparciem społecznym, może stać się liderem „nowej sanacji”. Sanacji, która doprowadzi do lepszych efektów dla Polski niż jej przedwojenna wersja. I jeśli to się uda, Andrzej Duda okazałby się w tym względzie skuteczniejszy nawet od samego Józefa Piłsudskiego.