Państwo nadal nie dba o swój majątek.
Wyrok, jaki dzisiaj wydała Komisja Weryfikacyjna w sprawie działki przy ul. Chłodnej w Warszawie, której właścicielem był Duńczyk, Jan Martin Holger skłania do poważniejszych refleksji. Takich spraw bowiem jest znacznie więcej i nie dotyczą jedynie Warszawy. Przypomnijmy, że roszczenie do działki należącej w przeszłości do Holgera zostało w 2012 r. sprzedane i nowi nabywcy wystąpili z wnioskiem o prawo do jej wieczystego użytkowania. Zostało im ono przyznane na mocy decyzji, wydanej z upoważnienia prezydenta stolicy. Decyzję podjęto pomimo, że państwo polskie zapłaciło już Holgerowi odszkodowanie, na mocy tzw. ustawy odszkodowawczej, którą w 1953 r. PRL zawarła z Danią.
Dlaczego przekręt był możliwy ? Odpowiedzialność za reprywatyzację działki Holgera ponoszą urzędnicy stołecznego ratusza, włącznie z prezydent Hanną Gronkiewicz Waltz. Dopiero po interwencji mediów pani prezydent uznała zwrot działki za pochopny. Większość komentarzy medialnych zatrzymuje się na tym poziomie afery. Niesłusznie. Warto wskazać głębsze korzenie zjawiska, które dotyczy całego kraju.
W latach 1947- 1971 rząd PRL zawarł dwustronne umowy odszkodowawcze, zwane dzisiaj indemnizacyjnymi z 12 krajami. Na tej podstawie wypłacono odszkodowanie cudzoziemcom, którzy po 1945 r. stracili majątek w Polsce. Spłacone nieruchomości miały być znacjonalizowane. W kwietniu 1968 r. Sejm przyjął nawet specjalną ustawę o dokonywaniu w księgach wieczystych wpisów na rzecz Skarb Państwa w oparciu o międzynarodowe umowy o uregulowaniu roszczeń finansowych. Prawo uchwalono, ale żadnych działań nie podjęto, ani w PRL, ani w III Rzeczypospolitej. Kolejni Ministrowie Finansów, a ustawa z 1968 r. na nich właśnie nakładała ten obowiązek, nie zrobili wiele, aby zapłacony przez państwo polskie majątek został zapisany w księgach wieczystych, jako własność skarbu państwa. Skutek tej bezczynności jest fatalny. Po 1989 r. potomkowie spadkobierców rozpoczęli starania o odzyskanie majątku. Nie było z tym problemu, ponieważ księgi wieczyste nadal potwierdzały ich prawo własności. Zarówno w Warszawie, jak i w innych miastach Polski, m.in. w Krakowie i Łodzi, miały miejsce przypadki, że spadkobiercy odzyskiwali nieruchomości, dawno przez państwo polskie spłacone. Najczęściej, szybko je sprzedawali nowym nabywcom.
Jak potężna jest skala zaniedbań świadczy fakt, że spośród zinwentaryzowanych 8330 nieruchomości, objętych międzynarodowymi układami odszkodowawczymi, Ministerstwo Finansów od kwietnia 1968 r. do chwili obecnej wydało zaledwie 296 decyzji. Skutecznie więc udało się przejąć zaledwie 3.5 proc. nieruchomości, których właścicielem od dawna powinien być skarb państwa.
Postępowanie warszawskiego Ratusza w sprawie reprywatyzacji działki należącej niegdyś do Holgera było skandaliczne. Dobrze, że Komisja Weryfikacyjna przywróciła ją państwu polskiemu. Nie zmienia to faktu, że nadal nie jest rozwiązany problem kilku tysięcy innych nieruchomości, mających podobny status jak działka Duńczyka, które - być może – w podobny sposób zostały przejęte przez handlarzy roszczeniami. Wyrok Komisji Weryfikacyjnej nie rozwiązuje więc problemu. Wskazuje jedynie czubek góry lodowej, głęboko zalegającej w odmętach bezwładnego i bezsilnego wobec cwaniaków państwa.
Andrzej Grajewski W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.