Weto nie blokuje reformy sądownictwa.
Andrzej Duda podjął najważniejszą decyzję w swej karierze politycznej, zapowiedział weto procedowanej w Sejmie ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli Sejm nie uchwali jego projektu noweli ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Prezydent proponuje, aby członków KRS Sejm wybierał większością 3/5 głosów. Istotą tej propozycji jest odebranie PiS monopolu przy wyłanianiu kandydatów do wszystkich instytucji kluczowych dla funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości. Politycy PiS będą próbowali szukać większości dla obalenia weta prezydenta. Jednak przeciwko proponowanej przez obóz rządowy ustawie o Sądzie Najwyższym stanowczo wypowiedziały się wszystkie pozostałe kluby parlamentarne. W końcu więc PiS będzie musiał zrealizować plan nakreślony w wystąpieniu prezydenta Dudy: najpierw znowelizować ustawę o KRS, a dopiero później powrócić do ponownego procedowania ustawy o Sądzie Najwyższym.
Prezydent już wcześniej wysyłał do polityków PiS sygnały, że ustawy o Sądzie Najwyższym w obecnym kształcie nie podpisze. Zostały one jednak zlekceważone. Zapewne otoczenie Jarosława Kaczyńskiego uznało że prezydent, jak zwykle, podpisze wszystko, co mu przyniosą do Pałacu Prezydenckiego. Tym razem jednak będzie inaczej. W ten sposób Andrzej Duda znów stał się ważnym graczem na polskiej scenie politycznej. Z pewnością politycy PiS nie szybko pogodzą się z nową sytuacją. „Wiadomości” w telewizji publicznej we właściwym dla siebie obrzydliwym stylu, pełnym inwektyw i insynuacji, skomentowały informację o wecie dłuższym felietonem o blokowaniu przez Sąd Najwyższy rozliczeń z komunizmem. Zapomniano dodać, że w okresie rządów Jarosława Kaczyńskiego wiceministrem sprawiedliwości był Andrzej Kryże, sędzia skazujący działaczy opozycji w PRL, a dzisiaj o dekomunizacji głośno w Sejmie krzyczał poseł Stanisław Piotrowicz, aktywista PZPR z długim partyjnym stażem i prokurator dyspozycyjny w czasach PRL. PiS rozliczać chce tylko komunistów, którzy dzisiaj tej partii nie popierają. Ci, którzy są z nimi, przeżywają obywatelską reinkarnację, z komuchów stając się godnymi szacunku obywatelami. Zresztą żenujących wystąpień podczas sejmowej debaty na temat ustawy o Sądzie Najwyższym było znacznie więcej. Posłowie wszystkich partii licytowali się w absurdalnych porównaniach i oskarżeniach. Fatalne wrażenie pozostawiło wystąpienie prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która z trybuny sejmowej, niczym przekupka, przekrzykiwała się z posłami.
PiS ma rację, domagając się zmian w sądownictwie, ale nie może tych zmian przeprowadzać na skróty, bez słuchania głosów prawników oraz innych środowisk politycznych. Tak delikatna reforma musi być przeprowadzana w warunkach minimalnego konsensusu najważniejszych sił politycznych w kraju. Tymczasem politycy PiS działają tak, jakby byli przekonani, że będą rządzili wiecznie. Tak jednak nie będzie. Dlatego zmiany, które dzisiaj proponuje prezydent Duda, jutro będą dla PiS korzystne, jeśli ta partia znajdzie się w opozycji.
Andrzej Grajewski W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.