Chcę zrobić dobry biznes dla Polski, taki, który da efekt "win-win" jak mawiają Amerykanie, czyli że obie strony na tej wizycie wygrają - mówi o swojej zbliżającej się rozmowie z prezydentem USA Donaldem Trumpem prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Do Rzeczy".
Prezydent Trump przybędzie z wizytą do Warszawy w środę 5 lipca. Następnego dnia odbędzie rozmowę w "cztery oczy" z prezydentem Dudą, weźmie udział w spotkaniu plenarnym obu delegacji oraz wygłosi przemówienie na pl. Krasińskich. Jego obecność w Polsce ma związek ze szczytem państw Trójmorza, w ramach którego współpracuje ze sobą 12 państw położonych w regionie pomiędzy Adriatykiem, Bałtykiem a Morzem Czarnym. Trump spotka się także z liderami Trójmorza.
Prezydent Duda w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" podkreślił, że bardzo docenia fakt, iż podczas planowanego spotkania "w cztery oczy" będzie rozmawiać z prezydentem Trumpem o konkretach. Wśród tematów wymienił obecność wojsk amerykańskich w Polsce, budowę elementu tarczy antyrakietowej w Redzikowie, dostawę gazu LNG do Polski i niestałe członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
W ocenie prezydenta inicjatywa Trójmorza ma w tym kontekście ogromne znaczenie, bo jednym z tematów łączących 12 krajów współpracujących w ramach Trójmorza jest dywersyfikacja dostaw gazu do Europy. Według prezydenta "kwestia dywersyfikacji dotyczy tego, od kogo bierzemy gaz w ogóle, ale także tego, od kogo bierzemy gaz skroplony". "Mamy gaz z Kataru, ale mamy też gaz ze Stanów Zjednoczonych, to jest kwestia konkurencji cenowej również - gdzie nam się będzie bardziej opłacało, kto nam da lepsze warunki. Dobrze, że ta furtka nam się otwiera i dlatego chcemy zwiększyć możliwości przepustowe gazoportu" - mówił Duda w wywiadzie dla "Do Rzeczy", który w całości ukaże się w tygodniku w poniedziałek.
"Niezależnie od tego chcemy zbudować gazociąg z szelfu norweskiego do Danii i Baltic Pipe, bo to są dwa odrębne gazociągi. Chodzi o to, by gaz z Norwegii był dostarczany do systemu duńskiego, a następnie by mógł być dostarczany do Polski. Dzięki tym strategicznym możliwościom, które tworzymy, możemy nie tylko sami zapewnić sobie bezpieczeństwo gazowe, lecz także możemy być dostarczycielem tego bezpieczeństwa. Możemy dać możliwość dywersyfikacji także innym krajom partnerskim. I o to także chodzi w projekcie Trójmorza" - powiedział.
"Chcę zrobić dobry biznes dla Polski. Taki, który da efekt +win-win+ jak mawiają Amerykanie, czyli, że obie strony na tej wizycie wygrają. Amerykanie będą mieli poczucie, że zrobili interes, ale będzie to zarazem bardzo dobry interes dla Polski" - podkreślił. "Wierzę w to, że w interesie Stanów Zjednoczonych leży to, by w Europie było bezpiecznie. Pamiętajmy, że wtedy, gdy w Europie Środkowej zaczynały się wojny - i I, i II wojna światowa - to na koniec ginęli w nich także Amerykanie, bo Stany Zjednoczone musiały się angażować w zażegnywanie tych konfliktów. Patrząc więc na historię, wcale się nie dziwię, że prezydent Trump, który trzeźwo patrzy na otaczającą rzeczywistość, przywiązuje dużą wagę do Europy Środkowo-Wschodniej" - zaznaczył prezydent.
Pytany o relacje z Niemcami i Francją Duda powiedział, że nie uważa, iż zacieśnianie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi będzie się odbywało kosztem relacji z Berlinem i Paryżem. "Podczas ostatniego szczytu NATO w Brukseli tak samo ważne jak spotkanie z prezydentem Trumpem było dla mnie spotkanie z kanclerz Angelą Merkel i z prezydentem Emmanuelem Macronem, z którym miałem rozmowę dwustronną. Potem we troje rozmawialiśmy o przyszłości Trójkąta Weimarskiego i nie mam wrażenia, że te relacje są zaniedbane czy niedopilnowane" - mówił.
Prezydent odniósł się też do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który zarzucił wschodnioeuropejskim politykom porzucenie zasad i wartości europejskich w kontekście m.in. oporu przed przyjęciem imigrantów. "Cóż, jakoś nie widzę, by zachodnie kraje Unii Europejskiej ochoczo przyjmowały uchodźców i realizowały w tym zakresie swoje zobowiązania, więc nie rozumiem, dlaczego tylko my mamy być z tego rozliczani" - odpowiedział Duda.
"Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, by przywożono na siłę ludzi do Polski, gdy imigranci wybierają kraje Europy Zachodniej. Mamy ich tu siłą przetrzymywać? Unia Europejska, która tak się szczyci swoimi zasadami i wartościami, nigdy nie może sobie na coś takiego pozwolić. Polska od samego początku zachowuje się jak najbardziej odpowiedzialne państwo Unii, bo powtarzamy, że pomagać trzeba tam, gdzie jest źródło problemu, czyli na miejscu" - dodał.
W jego ocenie rzeczywisty humanitaryzm polega na tym, by "zabezpieczyć tych ludzi tak, by mogli wrócić do swoich domów, gdy tylko konflikt zbrojny się zakończy, nie wywozić ich na drugi koniec świata". "A jeśli ktoś przyjedzie do Polski, bo taka będzie jego wola, i zgodnie z obowiązującymi przepisami dostanie status uchodźcy, to tę pomoc w Polsce otrzyma" - zadeklarował prezydent.