Bajko: Poza sprawą Noakowskiego 16 prezydent Warszawy nie interesowała się zbytnio...

Hanna Gronkiewicz-Waltz poprosiła o akta sprawy Noakowskiego 16, miałem z nią długie na ten temat rozmowy - zeznał b. dyrektor stołecznego BGN Marcin Bajko.

29.06.2017 13:25 PAP

dodane 29.06.2017 13:25
0

Jak mówił, wydaje mu się, że poza tą konkretną sprawą, prezydent Warszawy nie interesowała się szczególnie innymi sprawami reprywatyzacyjnymi, prowadzonymi przez BGN. Dodał, że ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16 (która w wyniku decyzji miasta w części przypadła rodzinie Gronkiewicz-Waltz) między nią a Bajką były wielogodzinne rozmowy o wszystkich aspektach - zeznał świadek komisji. Według niego rozmowy dotyczyły tego, "jak się wydaje takie decyzje od początku do końca - na czym to polega".

Bajko nie zgodził się z treścią wypowiedzi prezydent Gronkiewicz-Waltz z sierpnia 2016 r., w której stwierdziła ona, że "nie wiedziała co się działo, a odpowiedzialność za aferę ponoszą urzędnicy". "Fakty mówią co innego. Pani prezydent wiedziała o wszystkim, o zasadach, o tym co się dzieje w zakresie reprywatyzacji. Mieliśmy do niej oczekiwanie, aby pomogła zmienić dekret warszawski, a w zasadzie ustawę o gospodarce nieruchomościami. Żeby nie trzeba było wydawać tych decyzji. Taka powinna być jej rola" - mówił b. dyrektor BGN.

Wcześniej mówił m.in. że nic mu nie wiadomo, aby osoby zainteresowane zwrotami nieruchomości kontaktowały się z prezydent poza urzędem miasta. Zaprzeczył, jakoby w ratuszu istniały narzucone liczby spraw zwrotowych do rozpatrzenia. Oświadczył też, że nic nie wie, aby nagrody dla urzędników były powiązane z liczbą wydawanych przez nich decyzji. Natomiast ocenił, że na urzędników był wywierany rodzaj presji. Po pierwsze przez petentów, którzy "bez przerwy" przychodzili do BGN, a "tak być nie powinno". Drugim elementem, według Bajko, były wyniki kontroli, z których wynikało, że należy przestrzegać K.p.a.

Katarzyna P. , żona b. prezesa Amber Gold Marcina P. i b. wiceprezes tej spółki, odmówiła w czwartek składania zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. "Liczyliśmy się z tym" - oceniła przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS).

1 / 1