Bojkot Cisowianki, wymyślony przez Partię Razem, przyniósł skutki odwrotne do zamierzonego. Oby każda ich akcja kończyła się w ten sposób.
Działaczom Razem nie podobały się poglądy jednego z wiceprezesów firmy Nałęczów Zdrój, producenta wody Cisowianka. Paweł Witaszek, bo o nim mowa, wspiera mocno ruchy pro life. Dlatego partia ta wezwała do bojkotu Cisowianki. Jednak jej wezwanie dało efekty odwrotne do zamierzonego. Z półek zaczęły znikać całe zgrzewki wody, a masa internautów ogłasza, że zamierza od teraz pić właśnie Cisowiankę.
Klęska bojkotu pokazała dwie rzeczy. Po pierwsze, Polacy są pro life. Wszystkie inicjatywy ustawodawcze mające na celu zwiększenie ochrony dzieci nienarodzonych zbierają setki tysięcy podpisów. We wszystkich sondażach zdecydowana większość Polaków wypowiada się przeciwko aborcji, dyskusji podlega tylko zakres wyjątków w tej kwestii. Czarny Marsz okazał się jednorazowym wydarzeniem.
Po drugie, klęska bojkotu pokazała, jaką wydmuszką jest Partia Razem. Próg 3 proc. udało się jej przekroczyć tylko ze względu na medialną promocję. I mimo faktu, że przez wiele lewicowo-liberalnych mediów nadal ta partia jest wspierana, to w sondażach wraca ona do normalności 1-2 proc. poparcia. A jeśli już jakaś akcja Razem zostanie nagłośniona, daje ona efekty odwrotne do zamierzonego, tak jak w wypadku Cisowianki.
Może więc akcje Partii Razem powinny promować prawicowe portale. Mogłoby to zadziałać jak szczepionka. W końcu im więcej osób usłyszy o pomysłach tej partii, tym więcej uodporni się na prezentowane przez nią poglądy.