W tym roku tylko w czterech krajach aż 20 mln ludzi jest zagrożonych śmiercią głodową. Kolejny tragiczny rekord będzie okazją do kolejnego festiwalu retorycznych pytań – czy można było temu zapobiec i dlaczego znowu „się nie udało”.
Znajdujemy się w krytycznym punkcie historii. To dopiero początek roku, a już musimy stawić czoła największemu kryzysowi humanitarnemu od powstania ONZ – mówił w styczniu tego roku Stephen O’Brien, koordynator ONZ ds. humanitarnych. Już wtedy było wiadomo, że tylko w Jemenie, Somalii, Sudanie Południowym i Nigerii ponad 20 mln ludzi grozi śmierć głodowa. Tym samym sytuacja jest tragiczniejsza niż w 2011 r., gdy szacunki mówiły o 13 mln osób zagrożonych. O’Brien dodał, że aby pomóc głodującym, do czerwca potrzeba 4,4 mld dolarów. I tak to mniej więcej wygląda od dziesięcioleci: alarmująca diagnoza i połowiczna recepta. Bo dyrektor O’Brien dobrze wie, że nawet 10 mld dolarów nie pomoże głodującym, jeśli nie zostaną zlikwidowane główne bariery, które doprowadziły te kraje daleko poza skraj nędzy.
Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!
Jacek Dziedzina