Brytyjska ruletka

Jest taki rodzaj wygranej, który trudno nazwać zwycięstwem. A łatwiej nawet nazwać klęską. Tak jest w przypadku wyniku wyborów w Wielkiej Brytanii. W przeddzień rozpoczęcia twardych negocjacji w sprawie Brexitu Londyn jest osłabiony słabszym niż przed wyborami rządem.

Jeśli tak modne dziś i często nadużywane słowo „samozaoranie” może się do czegoś przydać, to z pewnością do opisania w skrócie tego, co zrobiła premier Wielkiej Brytanii. Miało być zwycięstwo – jest klęska. Bo pomimo nominalnej wygranej – Partia Konserwatywna zdobyła przecież najwięcej głosów – nie o zwykłą większość w tych wyborach chodziło. Premier Theresa May niespodziewanie ogłosiła przyspieszone wybory, licząc na zwiększenie przewagi swojej partii w parlamencie (sondaże były obiecujące), a tym samym na zyskanie silnego mandatu przed negocjacjami z Brukselą w sprawie Brexitu. Tymczasem zamiast zwiększenia przewagi nad opozycją – jest utrata samodzielnej większości. Z posiadanych 331 mandatów przed wyborami teraz udało się zdobyć tylko 318 (do samodzielnej większości potrzebnych jest 326).

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina