Chińczycy coraz mocniej wchodzą na arenę światowej gospodarki. Póki co Polacy nie do końca potrafią tę sytuację wykorzystać. Jak mówi Radosław Pyffel, jeden z najlepszych w Polsce ekspertów ds. Chin, działamy według starego chińskiego przysłowia: mały dochód, wieli spokój.
Jak mówi Radosław Pyffel, dyrektor w Azjatyckim Banku Inicjatyw Infrastrukturalnych, to stare chińskie przysłowie doskonale ukazuje nasz stosunek do zmieniającej się gospodarki światowej. Nasz kraj jest zadowolony z korzyści z eksportu do Europy Zachodniej. Ale coraz większe znaczenie na arenie światowej gospodarki zaczynają odgrywać państwa pozaeuropejskie. I Polacy mogliby na tych zmianach naprawdę dużo zarobić. Musieliby tylko chcieć.
Od 2012 r. przedstawiciele Chin i krajów Europy środkowo-wschodniej spotykają się na corocznych spotkaniach w formule 16+1. Jednak mało kto o tej formule w Polsce słyszał. Może dlatego, że na razie niewiele z niej wynika. A właśnie o współpracy Państwa Środka i państw Środka Europy, i to w globalnej perspektywie, dyskutowali uczestnicy panelu Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Jak podkreślali uczestnicy panelu, Chiny są na etapie wyjścia na zewnątrz. Już nie tylko cały świat inwestuje w Państwie Środka, ale i Państwo Środka inwestuje na całym świecie. Jednak w Polsce te inwestycje nie są na razie zbyt duże. Jak mówił Radosław Pyffel, mamy trochę inną filozofię inwestowania. Nas interesują inwestycje typu Greek Field, czyli mówiąc kolokwialnie, w szczerym polu. Chińczycy wolą inwestować w biznesy już istniejące.
O właśnie takim działaniu mówiła też Sue Anne Tay, dyrektor w banku HSBC. Chińczycy niedawno przejęli ważny pakiet akcji Deutsche Bank. Jak mówiła dyrektor, są oni teraz w fazie inwestowania w rozpoznawalne europejskie marki. Te inwestycje mogą dotyczyć też polskich marek. A o rozpoznawalności polskich przedsiębiorców w Państwie Środka mówił Wojciech Fedko, członek zarządu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.
Agencja chce w najbliższym czasie bardzo dużą wagę przykładać do polsko-chińskiej współpracy gospodarczej. Chce ona między innymi umożliwić polskim przedsiębiorcom wygodny start w Chinach, oferując bazę infrastrukturalną i kontaktową na start. Tym bardziej, że w ostatnich latach obroty w handlu naszego kraju z Chinami spadły. Ale nową nadzieję może dawać projekt Nowego Jedwabnego Szlaku, który ma połączyć drogami lądowymi Państwo Środka z Europą, w tym, z Polską.
Chiński juan znalazł się niedawno w koszyku walut rezerwowych. I zbudował swoją pozycję kosztem euro. Jak mówiła Sue Anne Tay, ta zmiana była elementem strategii internacjonalizacji chińskiej waluty. Ale możemy dostrzec, że ekspansja Chin może odbywać się kosztem właśnie Europy. Dlatego może warto, aby Polacy odrzucili peryferyjne, eurocentryczne myślenie, i zaczęli myśleć globalnie. Aby jak najlepiej wykorzystać zmieniające się trendy w światowej gospodarce.