Wściekły atak nienawiści wobec osób, które uczestniczyły w uroczystościach z okazji miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, jest rzeczą niebywałą i niespotykaną - powiedziała premier Beata Szydło. Według niej, został popełniony błąd, że środowa kontrmanifestacja została zaakceptowana.
Premier była pytana na konferencji prasowej o ocenę wydarzeń w środę w czasie miesięcznicy katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu.
"Musimy sobie odpowiedzieć wszyscy, czy chcemy żyć w państwie wolnym, czy chcemy żyć w państwie nienawiści, bo to co wydarzyło się we środę w czasie miesięcznicy, kiedy przyszli ludzie, którzy chcieli się pomodlić, wspomnieć ofiary katastrofy smoleńskiej, wyszli z kościoła i jak co miesiąc, spokojnie w modlitewnym marszu pod Pałac Prezydencki, ten wściekły atak nienawiści wobec tych osób, jest rzeczą niebywałą, niespotykaną"- powiedziała szefowa rządu.
Dodała, że "trzeba wreszcie, aby przyszło opamiętanie". "Jeżeli ta nienawiść, będzie tak nakręcana, to rzeczywiście myślę, że niedługo będziemy musieli bardzo wyraźnie zadawać pytania, czy chcemy żyć w państwie wolności, czy w państwie nienawiści" - powiedziała premier.
"Polski rząd robi wszystko, aby Polacy mieli zapewnione bezpieczeństwo i wolność, to jest naszym zadaniem" - zadeklarowała Szydło.
Jak dodała, każdy w wolnym kraju ma prawo manifestować i modlić się. "Nie ma w tym żadnych nadzwyczajnych zdarzeń. Nagle oto ludzie, którzy mają czyste intencje, chcą przyjść, upamiętnić, tych którzy zginęli, są brutalnie atakowani. To rzecz niebywała" - podkreśliła premier
Premier była także pytana, czy w związku ze środowymi wydarzeniami w czasie miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, PiS będzie chciało zmienić przepisy ustawowe dot. zgromadzeń cyklicznych.
"Przede wszystkim został popełniony błąd, że ta kontrmanifestacja została zaakceptowana, natomiast wnioski oczywiście należy wyciągnąć, należy zastanowić się, co zrobić, w jaki sposób dać gwarancję bezpieczeństwa ludziom, spokojnym uczciwym, którzy chcą wyrazić swoje uczucia, odczucia, którzy w wolnym państwie mają prawo, by zebrać się, pomodlić i wspomnieć tych, którzy zginęli" - powiedziała premier.
Dodała, że "też każda inna grupa, która chce manifestować, chce się spotykać, organizować zgromadzenie i ma do tego prawo i robi to zgodnie z obowiązującymi przepisami, powinna mieć gwarancję bezpieczeństwa".
Pod koniec marca weszły w życie nowe zasady organizowania zgromadzeń. Odległość między dwoma konkurencyjnymi zgromadzeniami nie może być obecnie mniejsza niż 100 metrów. Znowelizowana ustawa daje także możliwość otrzymania zgody na zgromadzenia cykliczne.
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję wojewody mazowieckiego, który odmówił Obywatelom RP możliwości zorganizowania kontrmanifestacji w tym samym czasie i miejscu, w którym odbywała się miesięcznica smoleńska. Wojewoda mazowiecki - jak poinformowała PAP kierownik oddziału prasowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego Monika Kaniewska - zapowiedział odwołanie się od decyzji sądu.
Obywatele RP w ostatnim czasie organizują kontrmanifestacje na Krakowskim Przedmieściu 10 dnia każdego miesiąca; jednak w maju wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wydał decyzję o zakazie ich zgromadzenia. Obywatele RP jeszcze przed uchyleniem przez Sąd Okręgowy w Warszawie decyzji wojewody zapowiedzieli na Twitterze, że ich kontrmanifestacja się odbędzie i że pojawią się 10 maja wieczorem na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim.
Osoby kontrmanifestujące pojawiły się w środę ostatecznie nieco dalej, przy skwerze im. ks. Jana Twardowskiego. Zgromadzeni na przeciw uroczystości obchodów 85. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej nie byli oznaczeni logiem Obywateli RP ani KOD. W trakcie przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego kontrmanifestujący wyciągnęli flagi UE, Polski oraz białe róże. Skandowali "Konstytucja" i "Praworządność", przerywając przemówienie szefa PiS gwizdami.
Jak podano w czwartek, policja wylegitymowała 22 osoby, które miały przeszkadzać w miesięcznicy smoleńskiej. Materiały w tej sprawie mają trafić w czwartek do sądu. Zatrzymała i przesłuchała cztery osoby - dwie są podejrzewane o zakłócenie aktu religijnego, jedna o naruszenie nietykalności cielesnej uczestnika marszu, a jedna jest podejrzana o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.