Przed rokiem otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej koło Łańcuta.
Upamiętnia nie tylko Józefa i Wiktorię Ulmów oraz szóstkę ich dzieci, a także dziecko znajdującego się w łonie matki, zamordowanych 24 marca 1944 r. przez niemieckich żandarmów wraz z ośmiorgiem Żydów, których ukrywali. Na monumentalnej Ścianie Pamięci przylegającej do budynku Muzeum umieszczono ponad tysiąc tabliczek z nazwiskami Sprawiedliwych z Podkarpacie, których historie zostały zbadane i udokumentowane, chociaż nie wszyscy z nich otrzymali formalnie tytuł z Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie. Także wewnątrz ekspozycji można zobaczyć wielkie zdjęcia tych Sprawiedliwych. To niezwykłe, ale jest to dopiero pierwsze miejsce w Polsce poświęcone upamiętnianiu Sprawiedliwych, powstałe zresztą nie inicjatywy państwa, ale samorządu Podkarpacia. W ciągu roku Muzeum w Markowej odwiedziło ponad 48 tys. osób, w tym wiele grup z Izraela oraz żydowskiej diaspory na całym świecie. Oglądałem wczoraj trzy grube tomy wpisów do Księgi Pamiątkowej Muzeum. Wiele z nich było w języku hebrajskim, czasem z angielskim tłumaczeniem. Wyrażały hołd dla Ulmów oraz innych Sprawiedliwych.
Rola Muzeum w budowaniu nowych relacji między Polakami a Żydami jest nie do przecenienia. To właśnie w tym Muzeum sławny nowojorski kantor Joseph Malowany zaśpiewał, po raz drugi w swoim życiu, kadisz za nieżydów. Tutaj z inicjatywy ambasady Izraela odbyła się uroczystość wręczenia medali Sprawiedliwych, kolejnej grupie odznaczonych albo ich potomków.
Do Markowej przyjeżdżają dwa rodzaje grup żydowskich: młodzi, raczej zlaicyzowani Żydzi, przebywającym w naszym kraju w ramach objazdów miejsc związanych z pamięcią o korzeniach przodków oraz starsi, często chasydzi, pielgrzymujący do grobu sławnego cadyka Elimelecha z Leżajska. Ci pierwsi, zostawiają wpisy o treści ogólnej, odwołującej się do ideałów humanitaryzmu, bez kontekstu Zagłady. Drudzy nierzadko zostawiają modlitwy za Polaków ratujących Żydów oraz swych rodaków, którzy ocaleli albo tutaj zginęli.
Niezwykła wymowę ma fakt, że pomimo tego, że zbrodnia na Ulmach miała odstraszyć wszystkich innych w Markowej dzięki pomocy polskich chłopów, przeżyło 21 miejscowych Żydów. Jeden z nich Abraham Segal, ukrywający się jako Romek Kaliszewski, ze względu na wiek i stan zdrowia nie mógł przyjechać przed rokiem na otwarcie Muzeum. Wysłał jednak do Markowej swego wnuka, aby świadczył o tym, że pamięć o Sprawiedliwych będzie kultywowana także przez następne pokolenia. Grób Ulmów znajduje się nieopodal na parafialnym cmentarzu i najbardziej niezwykłe są kładzione na nim kamienie składane przez grupy z Izrael jako znak pamięci i modlitwy za tych wyjątkowych ludzi.
Kościół już dzisiaj ich czci jako Sługi Boże, a być może niedługo zostaną wyniesieni na ołtarze. Będzie to pierwsza beatyfikowana polska rodzina i być może w jej trakcie zabrzmi także kadisz, a Muzeum stanie się z pewnością ważnym miejscem budującym kult Ulmów.
Andrzej Grajewski W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.