Orban: Trzeba powstrzymać Brukselę

O konieczności "powstrzymania Brukseli" mówił w środę premier Węgier Viktor Orban podczas obchodów święta narodowego w rocznicę wybuchu powstania węgierskiego w 1848 roku. Podziękował też przybyłym na uroczystości Polakom.

Orban oświadczył, że Węgrzy muszą odważnie rozegrać batalie w obronie swej niezależności i narodowej samodzielności. "Musimy powstrzymać Brukselę, musimy ochronić swoje granice" - powiedział.

"Być może dla Brukseli i międzynarodowego kapitału nie ma znaczenia ani przeszłość węgierskiego narodu, ani węgierska przyszłość, ale dla nas ma. Być może dla Brukseli i międzynarodowego kapitału nie ma znaczenia bezpieczeństwo Europejczyków, ale dla nas ma. Być może dla Brukseli i międzynarodowego kapitału nie ma znaczenia, czy pozostaniemy Węgrami, ale dla nas ma" - oznajmił.

Jak podkreślił, trzeba zapobiec osiedlaniu imigrantów, a "sieć utrzymywaną z zagranicznych pieniędzy" należy uczynić przejrzystą. Nawiązał w ten sposób do planowanego projektu ustawy dotyczącego "organizacji agentów" finansowanych z zagranicy.

Orban zaznaczył, że Wiosna Ludów wybuchła, "ponieważ ówczesne mocarstwa odmówiły narodom prawa do transformacji systemu rządów, planowania własnej gospodarki i otwarcia swojej kultury na nowe idee" i "dziś w Europie wieją wiatry 1848 roku".

Jak zaznaczył, Bruksela powinna zrzucić "maski hipokryzji" i konieczna jest otwarta rozmowa oraz debata o przyszłości. "Dzisiaj mamy jeszcze możliwość utrzymania wyzwalającej energii buntu w konstytucyjnych ramach i przeobrazić głęboko, pokojowo i w uporządkowany sposób europejskie imperium" - ocenił.

Orban rozpoczął swe przemówienie od słów skierowanych do Polaków, którzy uczestniczyli w uroczystości. Na obchody po raz piąty przyjechali do Budapesztu przedstawiciele Klubów "Gazety Polskiej". "Z serca pozdrawiam przyjaciół przybyłych z Polski. To dla nas ważne, że tak jak w 1848 roku, tak samo dziś są tu z nami" - powiedział Orban.

O Polakach wspomniał też wcześniej w swym przemówieniu burmistrz Budapesztu Istvan Tarlos. "Bóg przywiódł na dzisiejszą uroczystość naszych polskich przyjaciół i braci. My, Węgrzy, nie zapomnimy, ilu polskich bohaterów walczyło o węgierską wolność" - oświadczył.

Pełniący posługę na Węgrzech o. Paweł Cebula, który pomagał węgierskim organizatorom podczas uroczystości, powiedział PAP, że bardzo się cieszy, iż na obchody przybyło wielu Polaków mimo "trudnej sytuacji i bardzo emocjonalnej atmosfery" po wyborze na szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, którego poparł także Orban.

"Nie można ulegać emocjom" - ocenił o. Cebula. Jak zaznaczył, jedno wydarzenie, związane w dodatku tylko z jedną osobą, nie może przekreślić tysiącletniej przyjaźni w obliczu obecnych zagrożeń. "Tu chodzi o wojnę cywilizacji. Gdyby Polacy mieli teraz odwrócić się od Węgrów, czy nawet premiera Orbana, z tego będą się cieszyć tylko nasi wrogowie" - powiedział.

Podczas uroczystości rozlegały się gwizdy zwolenników opozycji, zgromadzonych na apel partii Razem (Egyuett), która wezwała, by poprzez gwizdy "dać do zrozumienia, czego chce węgierski naród".

Osobno rocznicę powstania z 1848 roku świętowały partie opozycyjne. Szef Węgierskiej Partii Socjalistycznej Gyula Molnar ocenił, że na Węgrzech nie ma wolności, braterstwa i równości, zaś szef Koalicji Demokratycznej, były premier Ferenc Gyurcsany wezwał Węgrów, by mieli odwagę być wolni i by chcieli być Europejczykami.

Powstanie węgierskie z lat 1848-1849 było wymierzone w absolutne rządy Habsburgów. Węgrzy domagali się m.in. wolności prasy i zniesienia cenzury, swobód obywatelskich i równouprawnienia wyznań religijnych, niezależnego od Wiednia rządu oraz wycofania z kraju obcych wojsk. Od sierpnia 1949 roku naczelnym wodzem armii węgierskiej był generał Józef Bem.

« 1 »