Światłem z chusty z Oviedo zapewne jest fakt istnienia śladów krwi grupy AB. Tak nazywa się po hebrajsku ojciec: AB!
Dziesiąty wiersz jest pełen światła: łaska stała się widoczna dzięki objawieniu się Jezusa, a przez szarość śmierci przeświecają kolory niezniszczalności Jego życia. Cóż można powiedzieć o świetle i Zmartwychwstaniu, patrząc na chustę z Manoppello? Heinrich Pfeiffer zaświadczył, że obraz jest na niej utrwalony poprzez wewnętrzną zmianę, jaka zaistniała na tkaninie z bisioru, na którą nie da się nałożyć farb. Obraz jest więc efektem odbitego światła, a nie farb.
Światłem z chusty z Oviedo zapewne jest fakt istnienia śladów krwi grupy AB. Tak nazywa się po hebrajsku ojciec: AB! Jezus jest Synem Ojca z nieba. Piotr i Jan w grobie znaleźli całun i chustę osobno zwiniętą, tak że wyraźnie wskazywały one na niemożliwość swobodnego wydobycia się ciała, lecz na jego przeniknięcie przez tkaninę niczym światło. Dosłownie więc Jezus rzucił światło na życie i nieśmiertelność. On jest światłością świata i my będziemy światłością świata, bylebyśmy w czystości serca prześwietlali swoje sumienie za życia. W świetle, jakie wydaje z siebie Jezus Chrystus, o obliczu świetlistym jak słońce i szatach białych jak promienie, trzej apostołowie nie byli w stanie utrzymać się na nogach. Kiedy wszystko wychodzi na jaw, człowieka powala prawda nie tylko o Bogu, ale też o sobie samym.
Bóg nakazujący Abramowi opuścić dom ojca, mówi mu o kraju, który mu ukaże. Czasownik określający ukazanie, widzenie: raah, wykorzystuje Biblia hebrajska także do określenia wizji proroczej. Abram nie znał kraju, do którego wędrował, szedł w ciemno, ale miał jasną wizję, za którą poszedł. Trzeba się dać prowadzić światłu Boga. W całym moim świecie wszystko jest ciemnością, zwodzeniem, kłamstwem i mrokiem kuszenia. Tylko słowa Biblii dają gwarancję, by życie nie było chybionym wysiłkiem. Sparafrazuję trafną uwagę Georga Steinera: świat oszalał, porażony ciemną pustką przeraźliwej gadaniny, nic niewyjaśniającej i wszystko okrywającej mrokiem bezsensu. Nawet opiewające na miliardy marek banknoty z czasów weimarskiej inflacji nie reprezentują równie makabrycznej dewaluacji ludzkich potrzeb i nadziei, jak dewaluacja słowa poza Biblią. Kiedy patrzę na obraz Miłosierdzia Bożego, pod którym czytam słowa świecące jak reflektory: Jezu, ufam Tobie, słyszę we własnej duszy słowa: nie ufam sobie samemu, bo jestem sam dla siebie ciemnością. •
o. Augustyn Pelanowski