Nowy rok rozpoczął się w Turcji od krwawego zamachu terrorystycznego w Stambule. Biorąc pod uwagę agresywną politykę zagraniczną i wewnętrzną prezydenta Erdoğana, kolejne miesiące nad Bosforem zapowiadają się równie niespokojnie.
Fala terroru, która nękała Turcję przez cały 2016 rok, dała o sobie znać także w noworoczną noc. Do jednego z najmodniejszych klubów w Stambule wtargnął terrorysta z karabinem maszynowym. Z zimną krwią zastrzelił 39 bezbronnych uczestników zabawy sylwestrowej i ranił kolejne 69 osób. Ofiary pochodziły z 16 różnych krajów. Szybko po tragedii tzw. Państwo Islamskie przyznało się, że zbrodni dokonał jego „heroiczny żołnierz”. To odwet za ofensywę tureckich wojsk na syryjskie terytorium samozwańczego kalifatu. Mimo ustalenia tożsamości sprawcy (władze nie chcą na razie jej zdradzić) i energicznej obławy, nie udało się go schwytać. Media nad Bosforem spekulują, że może on pochodzić z któregoś z krajów Azji Środkowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko