W wieku 106 lat zmarł Tyrus Wong, pochodzący z Chin artysta, którego prace wyznaczyły styl słynnego filmu wytwórni Walta Disneya "Bambi" - poinformowała w niedzielę BBC na stronie internetowej. Artysta zmarł w domu w otoczeniu rodziny.
Tyrus Wong (właśc. Wong Gen Yeo) urodził się w 1910 roku w wiosce na południowym zachodzie Chin. Już jako dziecko przejawiał artystyczny talent i był zachęcany do jego rozwijania przez swego ojca. Jako 10-latek wyemigrował z ojcem do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Przed wyjazdem był przez chińskie władze więziony, przetrzymywany w odosobnieniu i przesłuchiwany. W Chinach zostały jego matka i siostra; matki nie zobaczył już nigdy.
Po studiach graficznych w 1938 roku rozpoczął pracę u Walta Disneya - początkowo jako tzw. inbetweener, czyli szeregowy animator rysujący wszystkie klatki łączące klatki kluczowe, razem dając rysowanym postaciom pozory ruchu.
Gdy wytwórnia rozpoczęła przygotowania do filmu "Bambi", legendarnej dziś animacji o sympatycznym jelonku, Wong "poszedł do domu i namalował kilka obrazów przedstawiających jelenia w lesie", czerpiąc inspirację z pejzaży powstałych za czasów dynastii Song, rządzącej państwem chińskim od X do XII wieku.
Prace zaintrygowały samego Disneya. "Walt Disneya dostrzegł, że Tyrus był w stanie tworzyć niezwykłe dzieła sztuki, które niekoniecznie sprawiały, że (przedstawiony na obrazach) las wyglądał jak las, ale raczej przedstawiał jego esencję. Przedstawiona przez Walta wizja Bambiego i wykorzystanie prac Tyrusa do dziś wywierają wpływ na inne filmy" - podkreśliło Muzeum Walta Disneya w oświadczeniu wydanym po śmierci Wonga. Jak dodano, "nie da się przecenić wpływu, jaki (Wong) miał na artystyczną kompozycję animowanego Bambiego".
Wong - malarz, rysownik, grafik, kaligraf, który po trzyletniej pracy u Disneya pracował dla największych wytwórni, m.in. przy "Buntowniku bez powodu", i ilustrował karty świąteczne dla firmy Hallmark - po przejściu na emeryturę zaczął tworzyć skomplikowane modele bambusowych latawców. "New York Times" nazywa go "jednym z najsłynniejszych amerykańskich artystów chińskiego pochodzenia XX wieku".
Mimo długiej i twórczej kariery powszechne uznanie zdobył jednak dopiero jako 90-latek, przez większość życia zmagając się z marginalizowaniem osób chińskiego pochodzenia.
O jego życiu i twórczości powstał film dokumentalny "Tyrus". "Tyrus zawsze mierzył się z przeciwnościami losu z godnością, odwagą i z pomocą sztuki (...). Wprawiał nas w zachwyt swoim talentem, czarował swym chłopięcym poczuciem humoru i wzruszał skromnością, hojnością, uporem i wielkodusznością" - napisała po jego śmierci reżyserka filmu Pamela Tom.