Kontakt z prok. Barbarą Kijanko był utrudniony; były też problemy z zabezpieczaniem dokumentów - mówiła przed komisją śledczą Katarzyna Tomaszewska-Szyrajew, policjantka prowadząca dochodzenie ws. Amber Gold. Przyznała, że miała wrażenie, iż sprawa jest lekceważona przez prokuraturę.
Kijanko, była prokurator referent prowadzącą sprawę Amber Gold w pierwszej fazie postępowania w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, po zawiadomieniu złożonym przez Komisję Nadzoru Finansowego w grudniu 2009 r. KNF podejrzewała, że Amber Gold prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń.
Po miesiącu prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. Decyzję taką podjęła prok. Kijanko. KNF złożyła wówczas zażalenie do sądu. Po uwzględnieniu w kwietniu 2010 r. zażalenia przez sąd sprawa została ponownie zarejestrowana w prokuraturze, a akta przekazano do gdańskiej Komendy Miejskiej Policji z poleceniem wszczęcia dochodzenia.
Zostało ono podjęte przez policję w maju 2010 r., a do prowadzenia dochodzenia została wyznaczona Tomaszewska-Szyrajew. Podczas czwartkowego przesłuchania przed komisją śledczą poseł PiS Jarosław Krajewski pytał policjantkę m.in. o to, czy podczas prowadzenia dochodzenia dotyczącego Amber Gold "miała kiedykolwiek wrażenie, że sprawa ta jest lekceważona przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz".
Tomaszewska-Szyrajew odpowiedział, że tak. "Było tak, że próbowałam kontaktować się z prokuratorem telefonicznie, ale ten prokurator nie odbierał telefonów" - powiedziała. "Były sytuacje tak absurdalne, że prosiłam prokuratora, który siedział w pokoju obok, by poprosił panią prokurator o odebranie telefonu" - dodała.
Wskazała, że właśnie z tego powodu w aktach sprawy znajdują się notatki urzędowe przesyłane faksem do prokurator Kijanko, czego - jak zaznaczyła - "raczej się nie praktykuje". "Kontakt był po prostu utrudniony" - podkreśliła policjantka.
Dodała, że były też problemy z możliwością wykonania oględzin złota, które miało znajdować się w skarbcu BGŻ. "Były problemy z zabezpieczeniem dokumentacji" - mówiła. Wskazała, że problemy były też w odniesieniu do biegłego powołanego do sprawy Amber Gold, który "przeciągał w czasie" przygotowywanie dokumentacji niezbędnej do wydania opinii w sprawie.
Policjantka zaznaczyła przy tym, że zgłaszała się do prok. Kijanko, aby "sama postarała się wpłynąć na szybkość działań podejmowanych przez biegłego".
"Przyznam, że słuchając świadków, którzy byli przesłuchani w tej sprawie przede mną, mam wrażenie, że nie widziałam połowy dokumentów w tej sprawie" - powiedziała policjantka.
Odpowiedziała w ten sposób na pytanie Krzysztofa Brejzy (PO), który okazał jej dwa pisma Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące tej sprawy, m.in. z 9 lipca 2010 r. "Czy pani przypomina sobie treść tych pism, czy była pani z nimi zapoznawana?" - pytał Brejza.
"Jeżeli ja teraz na to patrzę, nie kojarzę tego" - odpowiedziała Tomaszewska-Szyrajew.