Czy istnieje jakaś nić łącząca amerykańskie wybory z Jubileuszowym Aktem Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana?
O obu wydarzeniach szeroko piszemy w tym numerze „Gościa”. Twierdząca odpowiedź może się komuś wydawać karkołomna czy nawet bałamutna, ale odważę się napisać, że taki związek istnieje. I nie chodzi mi tylko o to, że w jednym i drugim wypadku mamy do czynienia z wyborem, bo to oczywiste. O zwycięstwie Donalda Trumpa przesądziła, jak mi się zdaje, chęć opowiedzenia się za normalnością, za prostymi wartościami, na których Ameryka została zbudowana, takich jak praca, rodzina czy zwykła uczciwość. Najwyraźniej w Ameryce jest jeszcze wystarczająco dużo ludzi, których mocno drażni nieustanne słuchanie o kulturowych eksperymentach i przekraczaniu kolejnych moralnych barier. Wśród przedstawicieli LGBT Clinton wygrała bezapelacyjnie w stosunku 78 do 14. Na nowego prezydenta USA zagłosowali Amerykanie, którzy chcą zwyczajnie chodzić do pracy, uczciwie zarabiać pieniądze, mieć normalne rodziny, a w niedzielę chwalić Boga w kościele. Trump zdobył większość głosów katolików i protestantów, zaś niewierzący zdecydowanie opowiedzieli się za Clinton.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.