Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Łk 15,1
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”. Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».
Do kogo zwraca się Jezus? Odpowiedź niby jest oczywista i prosta – do wszystkich. Ale, ale… Czy naprawdę tak rzadkim zjawiskiem jest odczuwanie niesmaku, że słuchają Go także „tacy i owacy”… Że niegodni są przecież, by Go słuchać? A przecież On do „takich i owakich” nie tylko mówił, On ich także wysłuchiwał… Ileż skrywanego (albo i nieskrywanego) zgorszenia! Jak w ogóle to rozumieć? No właśnie – czy myśląc tak, jak wskazano wyżej, nie traktujemy Jezusa jak ekskluzywnego dobra, dostępnego tylko tym, którym to się należy? Czyli nam. I – po drugie – jeśli Jezus dał nam siły, byśmy pozostawali w Jego owczarni, to czyż wiązać się to musi z Jego odwróceniem się od tych, którym brak siły wiary, a nawet bardziej – samej wiary zabrakło? Ludzie zbliżają się do Jezusa na różne sposoby, słuchają Go (czy też – chcą słuchać) w najróżniejszych sytuacjach życiowych. Na wozie. I pod wozem. Kiedy kogoś spod wozu udaje się wyciągnąć, satysfakcja jest przecież większa.
Krzysztof Łęcki