Zapowiedziany przez Grzegorza Schetynę chadecki skręt PO przebiegł całkowicie bezobjawowo. Lepiej patrzeć na konkrety, niż na „izmy”. Nie tylko w przypadku Platformy.
Platforma Obywatelska już nie będzie chadecka. Nie minęły dwa miesiące od wywiadu, w którym Grzegorz Schetyna mówił, że taka będzie, ale teraz mówi, że nie mówił. Okazuje się, że PO będzie konserwatywno-liberalną partią centrową. Liberalizm ma obejmować także kwestie światopoglądowe.
Ciekawa konstrukcja. Łatwo sobie wyobrazić partię, której konserwatywny liberalizm polega na odwołaniu do tradycyjnych wartości i poparciu wolnego rynku. Ale jeśli podejście do wartości jest postępowe, to na czym w ogóle ma polegać konserwatyzm?
To oczywiście rozważania czysto teoretyczne, bo z tego, jakim „izmem” określa się partia nie musi wiele wynikać. Liczą się konkrety. PO nie ogłaszała żadnego marszu w lewo, kiedy wprowadzała refundację in vitro czy wyrzucała do kosza antyaborcyjne projekty ustaw. Z kolei skręt chadecki – który akurat ogłosiła – przebiegł całkowicie bezobjawowo. Zresztą zanim jeszcze przewodniczący Schetyna zdążył przypomnieć sobie, że PO jednak jest światopoglądowo liberalna, politycy tej partii zaczęli publikować wyrazy poparcia dla „czarnego protestu”. Nie sądzę, żeby jakąś szczególną zmianę spowodowała zapowiadana na niedzielę konwencja. Co właściwie miałoby się zmienić?
Może i nie jest wielkim odkryciem to, że ludzie robią czasem co innego, niż mówią, ale warto o tym pamiętać, bo przecież nie dotyczy to tylko Platformy. To, jak rzeczywiście głosuje dany poseł łatwo w dzisiejszych czasach sprawdzić. Nie wiem, komu chciałoby się śledzić na bieżąco listy głosowań we wszystkich sprawach, ale są tematy, które – jak by to ujął klasyk – mówią jak jest. Trwający właśnie spór o aborcję to jeden z takich tematów. Warto mieć rękę na pulsie.