Tak było chociażby na Węgrzech, ale czy o taki stan rzeczy nam chodzi?
07.09.2016 11:47 GOSC.PL
Ciekawa rzecz rzuca się w oczy w kwestii debat na temat planów ustawowego ograniczenia handlu w niedziele. Instytut Ordo Iuris zwraca uwagę na możliwe pozytywne(?) skutki takiej regulacji dla gospodarki. Otóż jak wyjaśniają prawnicy:
Doświadczenia Węgier, gdzie podobne przepisy obowiązywały przez ponad rok, potwierdzają pozytywny wpływ tego rozwiązania na gospodarkę, przede wszystkim w sektorze drobnego handlu. Przywołane badania wskazują, że także w innych krajach na gwarancjach wolnej niedzieli najczęściej korzystają indywidualni przedsiębiorcy i rodzinne firmy. Nie znajdują potwierdzenia obawy dotyczące ogólnego spadku obrotów w handlu.
Argument w debacie jest sensowny. Szczególnie jako przeciwwaga dla tych, którzy twierdzą, że ograniczenie handlu w niedzielę przyniesie zapaść w gospodarce, wzrośnie bezrobocie i generalnie nastąpi handlowa apokalipsa. Osobiście bym się tego nie spodziewał. Dlaczego? Bo przecież nie jest tak, że jak ktoś nie zrobi zakupów w niedzielę, to nie zrobi ich w ogóle i na przykład przez cały kolejny tydzień będzie oglądał tylko światło w lodówce.
Raczej rozumny człowiek nie będzie czekał cały tydzień, żeby uzupełnić zapasy w kolejną niedzielę. Pewnie regulacja taka zmusi go, żeby jednak wygospodarował godzinę/dwie na zakupy w inny dzień tygodnia. Sklepy i tak zarobią. Tyle że do pracy w niedzielę nie będą musiały iść tłumy ludzi, którzy obecnie muszą. Rynek znajdzie sposób, by to uregulować. Dowodzi tego informacja podana przez Ordo Iuris. Przykład z Węgier pokazuje, że tak właśnie jest i jeśli nie w marketach, to handelek i tak będzie kwitł.
I to jest jednak trochę przykre, bo przecież z chrześcijańskiego punktu widzenia nie chodzi o to, gdzie się robi zakupy w niedzielę, ale o to, że się je w ogóle robi. Jeśli ma być tak, jak na Węgrzech, że przestaniemy chodzić do hipermarketów, by się ustawić w kolejkach do sklepików osiedlowych, to jednak trzeba przyznać, że trochę nie w tym rzecz. A tak niestety właśnie bywa. Wystarczy w dni ustawowo wolne od pracy pooglądać, co dzieje się w małych sklepach. Gdy markety śpią, drobna konkurencja ma używanie. Dlatego już teraz warto spróbować ograniczyć niedzielny handel we własnym zakresie i starać się najzwyczajniej w świecie zakupów w niedzielę nie robić w ogóle. Ja nie robię, a Wy?
Jan Drzymała