Papież w sobotę w Brzegach mówił jasno: jeśli się boimy i szukamy jedynie wygody i bezpieczeństwa - staniemy się niewolnikami! Jezus nie chce naszej niewoli. Chce byśmy byli wolni i obiecuje wyprowadzić nas ku nowym horyzontom. Takim, o którym się nam nawet nie śniło.
30.07.2016 20:32 GOSC.PL
Jezus jest Panem ryzyka, tego wychodzenia zawsze "poza" - słowa Franciszka wypowiedziane w Brzegach są niezwykle mocne. Papież w swoim przemówieniu skoncentrował się na zachęceniu nasy do działania. Aktywnego działania, względem drugiego człowieka, tak, jak uczy nas tego Jezus.
Nawiązując do wypowiedzianych wcześniej przez młodych świadectw zwrócił uwagę, że jednym z największych zagrożeń naszej wolności jest paraliż, który zamyka nas w hermetycznym świecie. Powody mogą być różne, jednak Franciszek podkreślił dwa: strach i wygodne życie.
"Paraliż sprawia, że tracimy smak cieszenia się życiem" - mówił. Zamykamy się w niewielkiej życiowej przestrzeni, w której ukrywamy się albo przed strachem, albo z wygody. Czasami z obu powodów na raz. Dla jednych powodem paraliżu staje się strach o własne życie, przerażenie płynące z toczącej się wokół wojny czy możliwego niebezpieczeństwa. Dla innych paraliżujące jest dążenie do coraz większego luksusu, które nie pozwala otworzyć się na drugiego człowieka i podejmować nowych, życiowych wyzwań.
Ten drugi paraliż - jak wskazuje papież - jest groźniejszy. Jest paraliżem rodzącym się z własnego wyboru. Tymczasem Bóg czegoś od każdego z nas chce. Jeśli zadam sobie pytanie "czego?" i odważę się wyjść poza moje wyobrażenie o swoim życiu, Jezus poprowadzi mnie na drogi o których nawet nie śniłem. JEZUS JEST PANEM RYZYKA! W jaki sposób uwolnić się od paraliżu? Zaryzykować. Wyjść do drugiego człowieka i dać mu część siebie. Dostrzec jego potrzeby i zrobić wszystko, co w mojej mocy, by na nie odpowiedzieć. Bo - jak mówił papież - w potrzebującym ukrywa się Jezus. "Bóg, którego możemy spotkać w głodnym, spragnionym, nagim, chorym, w przyjacielu, który źle skończył, w więźniu, w uchodźcy i imigrancie, w człowieku bliskim, który jest samotny".
W swojej nauce Franciszek poruszył też temat wielokulturowości, bardzo obecny w polskiej debacie publicznej. Zachęcił, byśmy się jej nie bali, nie traktowali jako zagrożenia, ale jako szansę. Otwartość na drugiego człowieka, również tego z innej kultury, to jeden z wyrazów podejmowania ryzyka, o którym mówił papież. Ryzyka Ewangelii. I nie chodzi o to - jak chcieliby niektórzy - by zapomnieć o swojej tożsamości, by nie pamiętać o swojej ojczyźnie, środowisku swojego pochodzenia. "Pochodzimy z różnych stron świata, z różnych kontynentów, krajów, języków, kultur i narodów. Jesteśmy dziećmi narodów..." - Franciszek to widzi. Nie wzywa nas do tego, byśmy o tym zapomnieli. Wzywa, byśmy nie byli w tym pozamykani, potrafili wznieść się ponad te różnice i będąc dziećmi swoich narodów, szanując swoją tożsamość widzieli w drugim człowieku przede wszystkim twarz Jezusa.
Jeśli odtrącę Boga, który ma twarz konkretnego bliźniego, co mi pozostanie? "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moim najmniejszych, Mnie uczyniliście". To ostatnie zdanie to już nie Franciszek. To Pan Jezus. Jeśli mu zaufamy i podejmiemy ryzyko - obiecuje wyprowadzić nas ku nowym horyzontom.
Wojciech Teister