Podejmij walkę o duszę brata. Teraz, bo potem może być za późno.
25.07.2016 09:20 GOSC.PL
Francja, Afganistan, Niemcy, można wymieniać dalej - ostatnie miejsca zamachów wywołują smutek, złość, wołanie o sprawiedliwość. Ma się wrażenie, że służby bezpieczeństwa stają się coraz bardziej bezradne. Trudniej tropi się „samotne wilki”. Jak dla mnie są to „owce”, które poginęły z owczarni i które bardzo potrzebują odnalezienia.
W Ewangelii św. Jana czytamy: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać.”
Wiem, że przy tych wszystkich emocjach, które towarzyszą nam przy ostatnich wydarzeniach, trudno patrzeć na terrorystów, jak na naszych zagubionych braci. Oni nas jednak potrzebują, naszej modlitwy.
Proponuję adoptować terrorystę. Wiem, brzmi dziwnie. Codziennie jednak ludzie podejmują się adopcji nienarodzonego dziecko, siostry zakonnej, księdza, kleryka, itd. i otaczają ich modlitwą.
Co nam szkodzi duchowo adoptować terrorystę i codziennie odmówić jedno „Ojcze nasz” lub „Zdrowaś Mario” w intencji przemiany jego serca? Ile nam to zajmie? 20 sekund? A może przyczynimy się do czyjegoś zbawienia i budowania pokoju na świecie.
Wchodzisz w to? Bo ja tak.
Małgorzata Gajos