Kolejne rządy zapowiadają, kolejne rządy nad inwestycją pracują, ale z jakiegoś powodu co rusz przesuwany jest termin otwarcia elektrowni jądrowej w Polsce. Teraz mówi się o 2031 roku. Uda się?
Wbrew pozorom elektrownia jądrowa to bardzo prymitywne urządzenie. Prymitywny jest jego mechanizm i równie prymitywny jest sposób pozyskiwania energii. To, co jest skomplikowane, to urządzenia „peryferyjne”, które mają zagwarantować bezpieczeństwo użytkowania elektrowni przez kilkadziesiąt lat, oraz urządzenia, które mają zapewnić jej wysoką sprawność. Sprawność jest tym większa, im więcej uda się uzyskać energii z tej samej ilości paliwa. Wysokie normy bezpieczeństwa tego typu inwestycji powodują, że procedury budowy elektrowni ciągną się latami. Z kolei prymitywna zasada działania wymaga ogromnych fundamentów, zbrojonego najlepszą stalą betonu… W skrócie: elektrownia to gigantyczna budowla. A to oznacza konieczność przeprowadzenia badań sejsmicznych i hydrologicznych. Nie miejsce na to, by roztrząsać, czy te wszystkie procedury i badania są koniecznością. Faktem jest, że żadna gałąź przemysłu nie jest tak skrupulatnie pilnowana. Jedni powiedzą, że to dobrze, drudzy będą żałowali, że w innych gałęziach pod tym względem jest dużo gorzej, np. w przemyśle chemicznym czy wydobywczym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek