Byliśmy niewinni jak gołębie i roztropni jak węże – stwierdził po zakończeniu Euro 2016 trener Portugalii Fernando Santos. Biblijna aluzja w jego wykonaniu nie powinna nikogo dziwić. Santos to człowiek, który doświadczył w życiu kilku cudów. Nie tylko sportowych.
Przede wszystkim zwracam się do mojego największego przyjaciela i Jego Matki. Chcę Mu zadedykować to zwycięstwo i podziękować za prowadzenie i za dar rozwagi, wytrwałości i pokory w kierowaniu tym zespołem i za to, że nas oświecał i prowadził. Mam pragnienie, by pochwalone było Jego imię. – To fragment listu, który Fernando Santos napisał przed mistrzostwami we Francji, a odczytał publicznie zaraz po nich. Portugalski selekcjoner często chodzi do kościoła i codziennie czyta Ewangelię. Nie jest wyjątkiem w swoim kraju. Po zakończonym turnieju prezydent Marcelo Rebelo de Sousa zapowiedział, że pójdzie z pielgrzymką dziękczynną do Fatimy, z kolei grający przed laty w Realu Madryt Luís Figo należał do wspólnoty neokatechumenalnej. Droga Fernando Santosa do Boga nie była jednak prosta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor