Konieczne są nowe badania pogromu kieleckiego

Badania naukowe krwawych wydarzeń kieleckich sprzed 70 lat nie zostały wyczerpane - uważa dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki, główny specjalista Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach. W rozmowie z KAI zwraca też uwagę, że przy opisie pogromu kieleckiego można spotkać uproszczony pogląd o bierności Kościoła wobec problemu bezpieczeństwa społeczności żydowskich. Na początku lipca przypada 70. rocznica pogromu kieleckiego. W styczniu przyszłego roku Kielce będą gospodarzem ogólnopolskich obchodów Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce.

Andrzej Piskulak (KAI): Co nowego, jeśli chodzi o wyjaśnienie przyczyn pogromu kieleckiego, ujawnione zostało przez historyków IPN w ciągu 20 lat, od obchodów 50. rocznicy tego wydarzenia? Jaki jest aktualny stan badań na ten temat?

Dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki: Od czasu opublikowania w latach 2006-2008 przez Instytut Pamięci Narodowej dwutomowego wydawnictwa „Wokół pogromu kieleckiego” nie pojawiły się prace, które byłyby efektem poważnych poszukiwań archiwalnych czy próbą pogłębienia analizy kilku ważnych zagadnień zasygnalizowanych w w/w publikacji. Wydaje się, że wiele osób przyjęło mylne – moim zdaniem – założenie, że ustalenia poczynione przez prokuratora w „Postanowieniu o umorzeniu śledztwa w sprawie pogromu kieleckiego prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie z 21 października 2004 r. są ostateczną i zobiektywizowaną wersją wydarzeń (zarówno od strony faktograficznej jak i interpretacji).

Odnoszę wrażenie, że przeszkodą jest także brak umiejętności poradzenia sobie z tzw. źródłami adresowanymi, nastawionymi na wpływanie na adresatów. Historyk musi sobie poradzić z informacjami obciążonymi interpretacją. Mogliśmy natomiast zapoznać się z rozważaniami z zakresu psychologii uprzedzeń, roli stereotypów w świadomości społecznej czy zachowań zbiorowych (prace Joanny Tokarskiej-Bakir i Marcina Zaremby).

Tymczasem informacje, które znajdują się w nowo odkrytych czy odnalezionych źródłach potwierdzają nieprecyzyjność dotychczasowych ustaleń, włącznie z tymi, które znajdują się w „Postanowieniu o umorzeniu śledztwa”. Analiza okoliczności powstania dokumentu pt. „Tragedia kielecka” (odnalezionych w aktach sprawy rotmistrza Witolda Pileckiego; już kilka lat temu historycy zajmujący się „sprawą Pileckiego” wspominali istnienie takiego dokumentu) wskazuje na duże prawdopodobieństwo odkrycia kolejnych, nieznanych dotąd źródeł wytworzonych w 1946 r. przez przedstawicieli opozycji niepodległościowej a dotyczących pogromu.

Innym ważnym dokumentem, pomijanym albo nieznanym, jest sprawozdanie z przebiegu zajść (na podstawie relacji milicjantów, uczestników wydarzeń) kierownika Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Kielcach ppor. Tadeusza Majewskiego. Zwrócił on uwagę na agresywne zachowania wojska i żandarmerii po wejściu do budynku przy ul. Planty 7. Jego zdaniem „wybitnie wrogie nastawienie wojska oraz groźna postawa tłumu” uniemożliwiło skuteczną interwencję milicjantów.

Mam wrażenie, że w debacie naukowej nie zaistniał opublikowany w drugim tomie „Wokół pogromu kieleckiego” protokół przesłuchania Hanki Alpert. Zeznała ona, że w pewnym momencie grupa żołnierzy znalazła się na drugim piętrze kamienicy; część z nich biła, rabowała i terroryzowała Żydów, a kilku zdjęło mundury i z broni palnej zaczęło strzelać do tłumu zgromadzonego przed budynkiem!.

Uważam, że na podstawie obecnie znanych źródeł nie jesteśmy w stanie precyzyjnie opisać działania poszczególnych jednostek wojskowych oraz Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które pojawiły się przed budynkiem i wtargnęły do niego. Zachowania grup, poszczególnych żołnierzy i oficerów także wymagają doprecyzowania. Są to wystarczające przesłanki aby ocenić bazę źródłową, na podstawie której prowadzone było śledztwo, za niewystarczającą. Wydaje mi się, że niektórzy badacze nie chcą przyjąć tego do wiadomości albo nie są w stanie zmierzyć się z takim wyzwaniem.

KAI: Czy można mówić, że przyczyną mogła być prowokacja sowiecka, przy udziale ówczesnego polskiego aparatu bezpieczeństwa publicznego?

- Hipoteza o prowokacji sowieckiej jest rozpatrywana poprzez próbę poszlakowego dowodzenia. Oparta jest na ogólnej wiedzy o mechanizmach sprawowania wówczas władzy przez komunistów, roli zarządzania centralnego w rzeczywistości politycznej połowy 1946 r. Jak na razie rozpatrywane przesłanki dowodowe świadczą o słabości argumentacji na rzecz tej hipotezy.

KAI: Czy mógł być to spontaniczny wybuch antysemityzmu kielczan spowodowany pogłoską o uprowadzeniu w celach rytualnych dziecka przez mieszkających w kamienicy Żydów?

- Reakcja na plotkę o porwaniu dziecka, gromadzenie się tłumu przed budynkiem zamieszkałym przez Żydów, wzrastająca agresja, zajścia antyżydowskie w różnych miejscach Kielc, udział w biciu, rabowaniu i mordowaniu Żydów – tu antysemityzm pokazał swoje złowrogie oblicze. Ale przyjmowanie jednego obrazu przeszłości jest sprzeczne z każdą rzetelną próba dociekania prawdy.

Spekulacje wokół genezy zajść były tym większe, im bardziej niejasne i sprzeczne były informacje przekazywane przez władze. Dotyczy to chociażby trzech wersji (istniejących w dokumentach UB) tego co się działo z Henrykiem Błaszczykiem przed pogromem. Ostatecznie „wybrano” trzecią, o samowolnym pobycie dziecka w miejscowości oddalonej od Kielc o ponad 20 kilometrów.

W mojej jednak ocenie problemem nierozstrzygniętym pozostaje wiarygodność „zeznań” Henryka Błaszczyka. Są to bowiem dokumenty sporządzone przez funkcjonariuszy UB, które historycy różnie oceniają. Jaką mamy gwarancję, że to co powiedziało dziecko zostało wiernie zapisane. Może należałoby poddać treść tych „zeznań” analizie językowej, skorzystać z doświadczeń badawczych językoznawców. Sądzę także, że warto jeszcze raz spojrzeć na problem, określany przez niektórych badaczy jako „kompletny brak profesjonalizmu” ze strony milicjantów. Ich zachowania na początku wydarzeń.

KAI: Jaki mógł być kontekst polityczny i społeczny wydarzeń kieleckich?

- To co wydarzyło się w Kielcach zostało wykorzystane do przeprowadzenia gwałtownej nagonki propagandowej wymierzonej w podziemie niepodległościowe, Kościół katolicki, Polskie Stronnictwo Ludowe Stanisława Mikołajczyka, środowiska emigracyjne. Stawiano zarzuty udziału, współudziału lub moralnej odpowiedzialności za zbrodnię. Początkowo pogrom przypisano podziemiu ale po kilku tygodniach zostało to wyciszone. Winnym został tłum, który był pod wpływem „reakcyjnych środowisk”. A „reakcją” byli wszyscy przeciwnicy władzy komunistycznej. Tak sterowaną kampanię propagandową prowadzono w kraju i zagranicą.

KAI: Co można powiedzieć o postawie ówczesnego duchowieństwa, w tym także bp. Czesława Kaczmarka, mającej na celu wyjaśnienie prawdy związanej z krwawymi wydarzeniami?

- Przy opisie wydarzeń w Kielcach spotkać można uproszczony pogląd o bierności Kościoła wobec problemu bezpieczeństwa społeczności żydowskich. Traktuje się wydarzenia 4 lipca 1946 r. jako przykład zaniechania, braku zdecydowanej reakcji przeciwko antysemityzmowi ze strony Kościoła. Zapomina się jednak o uwarunkowaniach politycznych i uzasadnionej obawie Kościoła przed manipulowaniem oświadczeniami przez komunistycznych propagandzistów. W Kielcach księży nie dopuszczono na miejsce tragicznych wydarzeń przy ul. Planty. Zatrzymana ich i zawrócono. Warto podkreślić znaczenie raportu biskupa Czesława Kaczmarka dla badań nad zajściami antyżydowskimi w Kielcach. Zainteresowanych postawą duchowieństwa w tamtym czasie odsyłam do badań prof. Ryszarda Gryza z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

KAI: Jakie badania, mające na celu zbadanie przyczyn i okoliczności wydarzeń sprzed 70 lat powinny być aktualnie prowadzone?

- Powinniśmy jeszcze raz „przedyskutować” poszczególne zdarzenia do których doszło w czasie pogromu. Ale nie po to aby wybielić ale zrozumieć. Zrozumieć i ustrzec się przed łatwym scenariuszem narracyjnym. Zbyt często spotykamy metodę dowodzenia, polegającą na uogólnieniu twierdzeń opartych na jednostkowych faktach. Przy okazji znikają właściwe proporcje zdarzeń, tło i konteksty. Chociażby problem porażającej „bezradności” jednostek sił represji tego tragicznego dnia – i taki oto kontekst. Dwa miesiące wcześniej, 3 maja 1946 r. w niektórych miastach polskich doszło do burzliwych protestów. W Kielcach, podczas symbolicznej próby zademonstrowania sprzeciwu politycznego natychmiast zatrzymano kilka osób. W kwietniu, maju i czerwcu tego roku kieleckie jednostki WP i KBW brały udział w akcjach w powiatach kozienickim i iłżeckim, gdzie pacyfikowano tereny utożsamiane z podziemiem niepodległościowym. Zatrzymano w sumie ponad dwa tysiące ludzi. Jakiś czas później oddziały z tych formacji nie były w stanie rozpędzić gromadzącego się tłumu w środku wojewódzkiego miasta? To co dowiedzieliśmy się z protokołu przesłuchania Hanki Alpert jest wystarczającą przesłanka do przeprowadzenia studiów nad rolą grup wojskowych (i ich dowódców) w czasie pogromu, ich odpowiedzialnością za rozwój wydarzeń na ul. Planty.

KAI: Do jakich ocen moralnych skłonni są historycy pracujący nad tematem pogromu kieleckiego?

- Ocena moralna jest jednoznaczna. Zdarzyło się coś, co nie powinno się zdarzyć. Człowiek stanął przeciwko człowiekowi. To, co się stało jest tragedią, okrutną zbrodnią. Każda zbrodnia musi być potępiona a zbrodniarze ukarani.

KAI: Kielce będą gospodarzem najbliższego Dnia Judaizmu, który obchodzony będzie 17 stycznia. Jakie przesłanie dla Polski i świata powinno popłynąć wtedy z Kielc?

- Kielce zostały niesprawiedliwe „naznaczonym miastem”, nie tylko w Kielcach doszło do tak tragicznych wydarzeń. Dużo w naszym myśleniu i edukacji poświęcamy złu. Oczywiście trzeba takie wydarzenia jak pogrom kielecki napiętnować, ale obok zła powinniśmy pokazywać dobro. Jan Paweł II w „Pamięci i tożsamości” powiedział m.in.: „Dzieje ludzkości są widownią koegzystencji dobra i zła. Znaczy to, że zło istnieje obok dobra; ale znaczy także, że dobro trwa obok zła, rośnie niejako na tym samym podłożu ludzkiej natury. (...) Tajemnica paschalna potwierdza, że ostatecznie zwycięskie jest dobro; że życie odnosi zwycięstwo nad śmiercią; że nad nienawiścią tryumfuje miłość”.

***

Podczas kieleckich wydarzeń z 4 lipca 1946 r., w trakcie krwawych zamieszek w części miasta zamieszkałej przez Żydów zostało zamordowanych 39. obywateli pochodzenia żydowskiego oraz dwóch Polaków. Według przyjętej wówczas oficjalnej wersji tłum kielczan napadł na żydowskich mieszkańców kamienicy przy ul. Planty 7, oskarżając ich o uprowadzenie chłopca, Henryka Błaszczyka.

Pogrom rozpoczął się w godzinach rannych i trwał ponad 6 godzin, zachowania antyżydowskie i próby wywołania nowych zajść miały miejsce także wieczorem. Większość wydarzeń rozegrała się w budynku przy ulicy Planty, gdzie mieszkali Żydzi.

Podczas pokazowego procesu oskarżono 12 osób, z których 9 stracono. Pogrom wzburzył opinię publiczną w Polsce i na świecie, przyczynił się do upowszechnienia stereotypu Polaka-antysemity.
***
Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki (ur. 1960 r.) – doktor nauk humanistycznych, od 2001 r. pracownik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie (Delegatura w Kielcach – referat naukowy). Specjalizuje się w historii oporu społecznego po 1945 r. Autor dwóch i współautor czterech książek naukowych m.in.: „Podziemie poakowskie na Kielecczyźnie w latach 1945-1948” (Kraków 2002); „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego w Polsce 1944-1956” - część opracowania dotycząca województwa kieleckiego 1944-1956 ( Warszawa-Lublin 2007) oraz kilkudziesięciu publikacji naukowych. Współautor dziejów „Regionu Świętokrzyskiego NSZZ >Solidarności< 1980-1989” wydanych przez IPN (Warszawa 2010). Współautor kilkunastu wystaw i filmów dokumentalnych przygotowanych w IPN.

« 1 »