Główny, lewicowy nurt włoskich mediów pierze Włochom mózgi w sposób zdumiewający, szczególnie jeśli chodzi o sytuację w Polsce.
Pewien szacowny znajomy był w bazylice watykańskiej, kiedy prezydent Andrzej Duda składał kwiaty i modlił się przy grobie Jana Pawła II. Podszedł do niego włoski policjant, proponując, że go podprowadzi bliżej prezydenta, by mógł mu powiedzieć, co chce, bo bazylika to teren ekstraterytorialny, a on, policjant, wie, że w Polsce Kaczyńskiego nie ma wolności słowa i nie ma możliwości powiedzenia prezydentowi, co się myśli. Trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie włoski funkcjonariusz się wyraził. Znajomy nie wytrzymał i wypalił po włosku: „Pan urodził się idiotą, czy stał się idiotą z biegiem lat?!”. No cóż! Prawda jest taka, że główny, lewicowy nurt włoskich mediów pierze Włochom mózgi w sposób zdumiewający, szczególnie jeśli chodzi o sytuację w Polsce. Niedawno na łamach weekendowego magazynu dziennika „La Repubblica” ukazał się artykuł Andrei Tarquiniego, z którego można się dowiedzieć, że Antoni Macierewicz jest „przedstawicielem polskiej nazistowskiej ultraprawicy”. Tarquini to włoski lewak, który niestety od lat pichci teksty o Polsce. Są one zasadniczo wyolbrzymieniem opinii, które można znaleźć w „Wyborczej” Michnika i „Newsweeku” Lisa. Ciekawe opowieści można usłyszeć od polskich księży pracujących w parafiach we Włoszech. Jeden z nich opowiadał, jak to włoski proboszcz pouczał zaproszonych do spowiadania kapłanów Polaków, by o nic w konfesjonale nie pytali, tylko rozgrzeszali, bo trzeba być miłosiernym, a jakiekolwiek pytanie może zostać uznane przez penitenta za sprawiające mu przykrość. Przy czym nie chodziło tu o jakąś nadmierną dociekliwość, wynikającą np. z niezdrowej ciekawości, ale o – zdawałoby się – zwyczajne pytania, które pozwalają spowiednikowi mieć właściwe rozeznanie w sytuacji. Papież Franciszek słusznie przestrzega przed robieniem z konfesjonału sali tortur, ale przecież nie chce przez to powiedzieć, że spowiednik nie powinien pomagać penitentowi stanąć w prawdzie. Jeśli np. ktoś wyznaje cudzołóstwo, to warto wiedzieć, czy ma na myśli jednorazową chwilę słabości, czy też relacje z regularną kochanką. Wspomniany włoski proboszcz pouczył polskich księży, bo oni przecież „tacy konserwatywni”. Mam nadzieję, że Franciszka wprowadzają w sytuację w Polsce ludzie bardziej zorientowani i mniej zideologizowani niż redaktor Tarquini, policjant zatroskany o wolność słowa w Polsce czy też wspomniany proboszcz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Dariusz Kowalczyk SJ