Byliśmy pogrzebani żywcem. Niewielu wierzyło w to, że jeszcze żyjemy. 70 dni 700 metrów pod ziemią. Wstaliśmy z martwych.
To była najsłynniejsza akcja ratownicza świata. Brawurową ekspedycję śledziło na ekranach telewizorów ponad 300 mln telewidzów. Kamery rejestrowały każde posunięcie ekipy ratunkowej, niesamowitą walkę, aby odkopać 33 górników ukrytych w czeluściach ziemi. Trzeba było pokonać rumowisko o grubości kilometra i sprowadzić ciężki sprzęt, który znajdował się w odległości 30 km od Copiapó. „Także my, ludzie uwięzieni głęboko w podziemnych korytarzach kopalni San José, z przejęciem śledziliśmy każdy szczegół” – opowiada José Henríquez. Przez cały czas przebywania pod ziemią animował modlitwy, głosił górnikom słowo Boże, pocieszał ich, podnosił na duchu. Górnicy modlili się wspólnie w południe i wieczorem. Jego opublikowane przez wydawnictwo eSPe świadectwo „Cud w kopalni” czyta się jednym tchem. To poruszająca opowieść o Bogu, „do którego należą głębiny ziemi”. To zresztą cytat z psalmu, który górnicy mieli wypisany na koszulkach, gdy po 70 dniach zostali wydobyci na powierzchnię. Gdy ujrzeli światło dzienne, wszyscy, jak jeden mąż, opowiadali: nasze ocalenie jest cudem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz