Wiele prób samobójczych. Rozboje, kradzieże, ściąganie haraczu od Ruskich, więzienie. Czarne msze, piekło narkotyków. Długo zastanawiałem się: dlaczego ja? dlaczego mnie uratowałeś? – opowiada Andrzej J.
Wiesz, jaką frajdą dla małego dzieciaka jest to, gdy starsi kumple z podwórka dają ci zapalić papierosa albo podają wino i mówią „pij”? Jaka to nobilitacja? Dają tobie, a nie twojemu koledze. Człowiek potrzebuje autorytetów. Imponowali mi starsi koledzy. Byli silni, pili, palili, mieli wyroki za rozróby i kradzieże. Zacząłem pić i palić w wieku siedmiu lat. Urodziłem się w rodzinie oficera Wojska Polskiego. Tata był w partii. Pilnowano, by dzieci wojskowych nie chodziły do kościoła, więc sam nie chodziłem na religię. Nie przystąpiłem nawet do Komunii Świętej. Mieszkaliśmy w Ustce. Mama pracowała, ciągle nie było jej w domu, a tata siedział cale dnie na poligonie w Drawsku Pomorskim. Czułem się bezkarny. Z dnia na dzień mocniej wsiąkałem w złe towarzystwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Spisał Marcin Jakimowicz