Podczas gdy w Senacie toczyły się dyskusje o programie "Rodzina 500 plus", Platforma Obywatelska zaserwowała na Youtube desperacki spot o programie PiS.
12.02.2016 19:59 GOSC.PL
Płynie z niego stara, dobra śpiewka: oszukali was.
Oszukali, bo wsparcie na pierwsze dziecko w rodzinie jest obwarowane kryterium dochodowym. Stąd wiele osób tych pieniędzy nie dostanie. Tymczasem, jak przekonuje w spocie sympatyczna mama Jasia, słyszała przecież wyborcze obietnice, że wszyscy dostaną i już te pieniądze rozplanowała. A tu biedny Jasio, pokrzywdzony, został bez kasy, bo jest pierwszym dzieckiem.
Tutaj właściwie zamiast tekstu powinien się pojawić dobrze znany – facepalm. Tego się inaczej nie da skomentować.
Kto choć trochę pamięta, jak było z becikowym (szczególnie ci, których ono ominęło), dobrze wie, że skórę na niedźwiedziu dość trudno się dzieli, gdy ten jeszcze radośnie pomyka wśród leśnych ostępów. Teraz co prawda szanujące się misie chrapią i ktoś mógłby się pokusić o próby odebrania im futra, ale chyba nawet ci, którzy wierzą ślepo wyborczym obietnicom, nie uwierzyliby, że to się może udać.
Gdy człowiek przygląda się tej śmiesznej przepychance, próbom przelicytowania się nawzajem, obietnicom, że gdy jedni dadzą gwiazdkę z nieba, drudzy dołożą i księżyc, trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś tu jednak, nie bójmy się tego słowa, struga wariata.
Głównie dlatego, że od czasu pamiętnego listu dziewięcioletniej Julki przeciwnicy "500 plus" kreślą jakiś karykaturalny obraz polskich rodzin. Rodzin, w których drugie dziecko dostaje od PiS-u pieniądze na własny użytek, po czym - za przeproszeniem - przeżera je samo w kącie i ani myśli dzielić się z resztą rodziny. W jakim umyśle się ta wizja urodziła? Można się tylko domyślać.
Poza tym opozycja płacze, że PiS rozdaje pieniądze, by kupić sobie poparcie. Właściwie już kupiło. Teraz, po prawdzie, chce wykupić na nie abonament. Nawet jeśli tak jest, to założę się, że wielu rodzinom, szczególnie wielodzietnym, które ledwo wiążą koniec z końcem, jest to raczej obojętne. Dla nich liczy się, że otrzymają konkretne wsparcie, którego jakoś wcześniej nikt nie potrafił im w tej formie zapewnić. Dlaczego? To pozostanie tajemnicą tych, którzy najpierw krzyczą, że program jest bezsensownym rozdawnictwem, a zaraz potem dodają, że oni mogliby oczywiście rozdać więcej.
O kupowaniu poparcia nie chcę się wypowiadać. Wspomnę tylko mimochodem, że działania piarowe, w których kreuje się własny wizerunek dobroczyńcy, wspierając potrzebujących nie są wcale jakimś nowym wynalazkiem. Co więcej, jeśli się je dobrze rozgrywa, przynoszą bardzo dobre efekty. Ale – jak zaznaczyłem – to uwaga całkowicie na marginesie. Powiedzmy, że bez związku z tematem.
Dla tematu natomiast istotne jest pytanie: jak długo uda się utrzymać program „Rodzina 500 plus”. Bo to, że zostanie on uruchomiony, raczej jest już przesądzone. Prawo i Sprawiedliwość nie da się powstrzymać przed wprowadzeniem w życie swojego sztandarowego pomysłu. Nie powiem, żeby mnie to martwiło. Martwi mnie natomiast troszeczkę kwestia, jak długo budżet to wytrzyma. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że ten program nie będzie kosztowny. Prawo i Sprawiedliwość raczej nie sfinansuje go przy pomocy złotej rybki. Będzie musiało porobić przesunięcia w budżetach na kolejne lata, by na 500 plus wystarczyło. W momencie, gdy będzie z tym ciężko, z poparciem dla PiS też może być krucho. Dlatego ciekawsze będzie to, jak losy „500 plus” potoczą się za rok, dwa, trzy, niż to, jakie bzdury zostaną jeszcze na temat tego programu powiedziane w najbliższym czasie.
Jan Drzymała